Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

(...) - ostrzeżenie!

Utworzony przez ~Inka~, 30 stycznia 2010 r. o 15:16
Autor: Maria Wojnakowska Prosto w ogień Nie wiadomo kto pierwszy zauważył dym wydobywający się spod drzwi domu w Stanisławowie. Wiadomo natomiast, kto uratował życie czterem osobom wynosząc je z płomieni. Sąsiedzi 90-letniej Eleonory i jej syna Bogumiła opowiadają, że w niedzielę, od samego rana gospodarze i ich dwóch gości raczyli się alkoholem. Nieco zmorzyła ich ta uczta, gdyż po południu zasnęli kamiennym snem. Dziś trudno dociec, co było przyczyną zaprószenia ognia, ale przypuszcza się, że jeden z biesiadników obudził się na chwilę, zapalił papierosa i ponownie zasnął. Tlący się niedopałek spowodował pożar. Mimo, że ogień zaczął wypełniać pomieszczenie, a gryzący dym ogarnął cały dom, przebywający tam ludzie nie byli w stanie zauważyć grożącego im niebezpieczeństwa. - Gdy razem z mężem przybiegliśmy pod ten nieszczęsny budynek kilkudziesięciu ludzi stało i obserwowało pożar - opowiada Zofia N. - Mąż bez zastanowienia wszedł prosto w ogień. Po chwili pojawił się ze staruszką, która jakby nie wiedziała co w ogóle się dzieje. Powtarzała tylko, że jest jej zimno. W tym czasie obudziło się dwóch przebywających tam mężczyzn i przy pomocy Janka udało im się wyjść. Krzyczeli, że tam jest jeszcze jeden człowiek, że trzeba go ratować. Dym był już tak gęsty, że ograniczał widoczność do zera. Jan N. po raz kolejny wszedł w sam środek pożogi. - Schylony, prawie przy podłodze obmacywałem meble w poszukiwaniu nieszczęśnika - wspomina mężczyzna. - Dym wdarł się w krtań i zaczął dusić. Musiałem wyjść zaczerpnąć powietrza. Po chwili wróciłem jak do piekła. Mówili mi, że Bogumił leży na wersalce i tam skierowałem swoje kroki. Nie było go tam. Wyszedłem i mówię, że już nie ma nikogo, ale tamci się upierali, że jednak jest. Trzecie podejście i dopiero wtedy potknąłem się o leżącego na podłodze człowieka. Wziąłem go na ręce i wyniosłem. Chyba ubranie się na nim paliło, bo zdążył je zdjąć. Był nagusieńki jak pan Bóg go stworzył. No, z jednym wyjątkiem. Na stopach miał skarpetki, które stopiły się z jego skórą. Uratowany Bogumił odzyskał przytomność i zaczął rugać obecnych. - Czego tu chcecie - krzyczał - odejdźcie stąd! Później, gdy wytrzeźwiał był niezwykle zdumiony, że Jan N. wyrwał go ze szponów śmierci. - Nic nie pamiętam, byłem w szoku - mówi - a i wódka uderzyła mi do głowy - przyznaje. Cała czwórka pogorzelców została odwieziona do szpitala. Dwóch mężczyzn po zbadaniu stanu zdrowia mogło iść do domu. 90-letnia Eleonora, po kilku dnia hospitalizowania została odesłana do przytułku. Natomiast najbardziej poszkodowany Bogumił został pod opieką lekarzy. - Mój mąż zawsze był taki bohaterski i za to go kocham. - mówi Zofia. On nie myśli o sobie, a o życiu innych. Działa w sposób instynktowny i zawsze pomoże temu, kto tej pomocy potrzebuje. Jestem z niego bardzo dumna. Inaczej o swojej postawie mówi sam Jan. - Nic takiego wielkiego nie zrobiłem. Przecież jestem emerytowanym strażakiem, to jak inaczej mogłem się zachować. W tylu akcjach brałem udział, o wiele niebezpieczniejszych i nikt wtedy tego nie zauważał. Wyciągałem ludzi z płomieni na których skóra się topiła. Można powiedzieć, że nie ma sprawy. Zrobiłem to, co każdy by zrobił.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Autor: Maria Wojnakowska Prosto w ogień Nie wiadomo kto pierwszy zauważył dym wydobywający się spod drzwi domu w Stanisławowie. Wiadomo natomiast, kto uratował życie czterem osobom wynosząc je z płomieni. Sąsiedzi 90-letniej Eleonory i jej syna Bogumiła opowiadają, że w niedzielę, od samego rana gospodarze i ich dwóch gości raczyli się alkoholem. Nieco zmorzyła ich ta uczta, gdyż po południu zasnęli kamiennym snem. Dziś trudno dociec, co było przyczyną zaprószenia ognia, ale przypuszcza się, że jeden z biesiadników obudził się na chwilę, zapalił papierosa i ponownie zasnął. Tlący się niedopałek spowodował pożar. Mimo, że ogień zaczął wypełniać pomieszczenie, a gryzący dym ogarnął cały dom, przebywający tam ludzie nie byli w stanie zauważyć grożącego im niebezpieczeństwa. - Gdy razem z mężem przybiegliśmy pod ten nieszczęsny budynek kilkudziesięciu ludzi stało i obserwowało pożar - opowiada Zofia N. - Mąż bez zastanowienia wszedł prosto w ogień. Po chwili pojawił się ze staruszką, która jakby nie wiedziała co w ogóle się dzieje. Powtarzała tylko, że jest jej zimno. W tym czasie obudziło się dwóch przebywających tam mężczyzn i przy pomocy Janka udało im się wyjść. Krzyczeli, że tam jest jeszcze jeden człowiek, że trzeba go ratować. Dym był już tak gęsty, że ograniczał widoczność do zera. Jan N. po raz kolejny wszedł w sam środek pożogi. - Schylony, prawie przy podłodze obmacywałem meble w poszukiwaniu nieszczęśnika - wspomina mężczyzna. - Dym wdarł się w krtań i zaczął dusić. Musiałem wyjść zaczerpnąć powietrza. Po chwili wróciłem jak do piekła. Mówili mi, że Bogumił leży na wersalce i tam skierowałem swoje kroki. Nie było go tam. Wyszedłem i mówię, że już nie ma nikogo, ale tamci się upierali, że jednak jest. Trzecie podejście i dopiero wtedy potknąłem się o leżącego na podłodze człowieka. Wziąłem go na ręce i wyniosłem. Chyba ubranie się na nim paliło, bo zdążył je zdjąć. Był nagusieńki jak pan Bóg go stworzył. No, z jednym wyjątkiem. Na stopach miał skarpetki, które stopiły się z jego skórą. Uratowany Bogumił odzyskał przytomność i zaczął rugać obecnych. - Czego tu chcecie - krzyczał - odejdźcie stąd! Później, gdy wytrzeźwiał był niezwykle zdumiony, że Jan N. wyrwał go ze szponów śmierci. - Nic nie pamiętam, byłem w szoku - mówi - a i wódka uderzyła mi do głowy - przyznaje. Cała czwórka pogorzelców została odwieziona do szpitala. Dwóch mężczyzn po zbadaniu stanu zdrowia mogło iść do domu. 90-letnia Eleonora, po kilku dnia hospitalizowania została odesłana do przytułku. Natomiast najbardziej poszkodowany Bogumił został pod opieką lekarzy. - Mój mąż zawsze był taki bohaterski i za to go kocham. - mówi Zofia. On nie myśli o sobie, a o życiu innych. Działa w sposób instynktowny i zawsze pomoże temu, kto tej pomocy potrzebuje. Jestem z niego bardzo dumna. Inaczej o swojej postawie mówi sam Jan. - Nic takiego wielkiego nie zrobiłem. Przecież jestem emerytowanym strażakiem, to jak inaczej mogłem się zachować. W tylu akcjach brałem udział, o wiele niebezpieczniejszych i nikt wtedy tego nie zauważał. Wyciągałem ludzi z płomieni na których skóra się topiła. Można powiedzieć, że nie ma sprawy. Zrobiłem to, co każdy by zrobił.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Autor: Maria Wojnakowska Prosto w ogień Nie wiadomo kto pierwszy zauważył dym wydobywający się spod drzwi domu w Stanisławowie. Wiadomo natomiast, kto uratował życie czterem osobom wynosząc je z płomieni. Sąsiedzi 90-letniej Eleonory i jej syna Bogumiła opowiadają, że w niedzielę, od samego rana gospodarze i ich dwóch gości raczyli się alkoholem. Nieco zmorzyła ich ta uczta, gdyż po południu zasnęli kamiennym snem. Dziś trudno dociec, co było przyczyną zaprószenia ognia, ale przypuszcza się, że jeden z biesiadników obudził się na chwilę, zapalił papierosa i ponownie zasnął. Tlący się niedopałek spowodował pożar. Mimo, że ogień zaczął wypełniać pomieszczenie, a gryzący dym ogarnął cały dom, przebywający tam ludzie nie byli w stanie zauważyć grożącego im niebezpieczeństwa. - Gdy razem z mężem przybiegliśmy pod ten nieszczęsny budynek kilkudziesięciu ludzi stało i obserwowało pożar - opowiada Zofia N. - Mąż bez zastanowienia wszedł prosto w ogień. Po chwili pojawił się ze staruszką, która jakby nie wiedziała co w ogóle się dzieje. Powtarzała tylko, że jest jej zimno. W tym czasie obudziło się dwóch przebywających tam mężczyzn i przy pomocy Janka udało im się wyjść. Krzyczeli, że tam jest jeszcze jeden człowiek, że trzeba go ratować. Dym był już tak gęsty, że ograniczał widoczność do zera. Jan N. po raz kolejny wszedł w sam środek pożogi. - Schylony, prawie przy podłodze obmacywałem meble w poszukiwaniu nieszczęśnika - wspomina mężczyzna. - Dym wdarł się w krtań i zaczął dusić. Musiałem wyjść zaczerpnąć powietrza. Po chwili wróciłem jak do piekła. Mówili mi, że Bogumił leży na wersalce i tam skierowałem swoje kroki. Nie było go tam. Wyszedłem i mówię, że już nie ma nikogo, ale tamci się upierali, że jednak jest. Trzecie podejście i dopiero wtedy potknąłem się o leżącego na podłodze człowieka. Wziąłem go na ręce i wyniosłem. Chyba ubranie się na nim paliło, bo zdążył je zdjąć. Był nagusieńki jak pan Bóg go stworzył. No, z jednym wyjątkiem. Na stopach miał skarpetki, które stopiły się z jego skórą. Uratowany Bogumił odzyskał przytomność i zaczął rugać obecnych. - Czego tu chcecie - krzyczał - odejdźcie stąd! Później, gdy wytrzeźwiał był niezwykle zdumiony, że Jan N. wyrwał go ze szponów śmierci. - Nic nie pamiętam, byłem w szoku - mówi - a i wódka uderzyła mi do głowy - przyznaje. Cała czwórka pogorzelców została odwieziona do szpitala. Dwóch mężczyzn po zbadaniu stanu zdrowia mogło iść do domu. 90-letnia Eleonora, po kilku dnia hospitalizowania została odesłana do przytułku. Natomiast najbardziej poszkodowany Bogumił został pod opieką lekarzy. - Mój mąż zawsze był taki bohaterski i za to go kocham. - mówi Zofia. On nie myśli o sobie, a o życiu innych. Działa w sposób instynktowny i zawsze pomoże temu, kto tej pomocy potrzebuje. Jestem z niego bardzo dumna. Inaczej o swojej postawie mówi sam Jan. - Nic takiego wielkiego nie zrobiłem. Przecież jestem emerytowanym strażakiem, to jak inaczej mogłem się zachować. W tylu akcjach brałem udział, o wiele niebezpieczniejszych i nikt wtedy tego nie zauważał. Wyciągałem ludzi z płomieni na których skóra się topiła. Można powiedzieć, że nie ma sprawy. Zrobiłem to, co każdy by zrobił.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Autor: Maria Wojnakowska Prosto w ogień Nie wiadomo kto pierwszy zauważył dym wydobywający się spod drzwi domu w Stanisławowie. Wiadomo natomiast, kto uratował życie czterem osobom wynosząc je z płomieni. Sąsiedzi 90-letniej Eleonory i jej syna Bogumiła opowiadają, że w niedzielę, od samego rana gospodarze i ich dwóch gości raczyli się alkoholem. Nieco zmorzyła ich ta uczta, gdyż po południu zasnęli kamiennym snem. Dziś trudno dociec, co było przyczyną zaprószenia ognia, ale przypuszcza się, że jeden z biesiadników obudził się na chwilę, zapalił papierosa i ponownie zasnął. Tlący się niedopałek spowodował pożar. Mimo, że ogień zaczął wypełniać pomieszczenie, a gryzący dym ogarnął cały dom, przebywający tam ludzie nie byli w stanie zauważyć grożącego im niebezpieczeństwa. - Gdy razem z mężem przybiegliśmy pod ten nieszczęsny budynek kilkudziesięciu ludzi stało i obserwowało pożar - opowiada Zofia N. - Mąż bez zastanowienia wszedł prosto w ogień. Po chwili pojawił się ze staruszką, która jakby nie wiedziała co w ogóle się dzieje. Powtarzała tylko, że jest jej zimno. W tym czasie obudziło się dwóch przebywających tam mężczyzn i przy pomocy Janka udało im się wyjść. Krzyczeli, że tam jest jeszcze jeden człowiek, że trzeba go ratować. Dym był już tak gęsty, że ograniczał widoczność do zera. Jan N. po raz kolejny wszedł w sam środek pożogi. - Schylony, prawie przy podłodze obmacywałem meble w poszukiwaniu nieszczęśnika - wspomina mężczyzna. - Dym wdarł się w krtań i zaczął dusić. Musiałem wyjść zaczerpnąć powietrza. Po chwili wróciłem jak do piekła. Mówili mi, że Bogumił leży na wersalce i tam skierowałem swoje kroki. Nie było go tam. Wyszedłem i mówię, że już nie ma nikogo, ale tamci się upierali, że jednak jest. Trzecie podejście i dopiero wtedy potknąłem się o leżącego na podłodze człowieka. Wziąłem go na ręce i wyniosłem. Chyba ubranie się na nim paliło, bo zdążył je zdjąć. Był nagusieńki jak pan Bóg go stworzył. No, z jednym wyjątkiem. Na stopach miał skarpetki, które stopiły się z jego skórą. Uratowany Bogumił odzyskał przytomność i zaczął rugać obecnych. - Czego tu chcecie - krzyczał - odejdźcie stąd! Później, gdy wytrzeźwiał był niezwykle zdumiony, że Jan N. wyrwał go ze szponów śmierci. - Nic nie pamiętam, byłem w szoku - mówi - a i wódka uderzyła mi do głowy - przyznaje. Cała czwórka pogorzelców została odwieziona do szpitala. Dwóch mężczyzn po zbadaniu stanu zdrowia mogło iść do domu. 90-letnia Eleonora, po kilku dnia hospitalizowania została odesłana do przytułku. Natomiast najbardziej poszkodowany Bogumił został pod opieką lekarzy. - Mój mąż zawsze był taki bohaterski i za to go kocham. - mówi Zofia. On nie myśli o sobie, a o życiu innych. Działa w sposób instynktowny i zawsze pomoże temu, kto tej pomocy potrzebuje. Jestem z niego bardzo dumna. Inaczej o swojej postawie mówi sam Jan. - Nic takiego wielkiego nie zrobiłem. Przecież jestem emerytowanym strażakiem, to jak inaczej mogłem się zachować. W tylu akcjach brałem udział, o wiele niebezpieczniejszych i nikt wtedy tego nie zauważał. Wyciągałem ludzi z płomieni na których skóra się topiła. Można powiedzieć, że nie ma sprawy. Zrobiłem to, co każdy by zrobił. Autor: Maria Wojnakowska Prosto w ogień Nie wiadomo kto pierwszy zauważył dym wydobywający się spod drzwi domu w Stanisławowie. Wiadomo natomiast, kto uratował życie czterem osobom wynosząc je z płomieni. Sąsiedzi 90-letniej Eleonory i jej syna Bogumiła opowiadają, że w niedzielę, od samego rana gospodarze i ich dwóch gości raczyli się alkoholem. Nieco zmorzyła ich ta uczta, gdyż po południu zasnęli kamiennym snem. Dziś trudno dociec, co było przyczyną zaprószenia ognia, ale przypuszcza się, że jeden z biesiadników obudził się na chwilę, zapalił papierosa i ponownie zasnął. Tlący się niedopałek spowodował pożar. Mimo, że ogień zaczął wypełniać pomieszczenie, a gryzący dym ogarnął cały dom, przebywający tam ludzie nie byli w stanie zauważyć grożącego im niebezpieczeństwa. - Gdy razem z mężem przybiegliśmy pod ten nieszczęsny budynek kilkudziesięciu ludzi stało i obserwowało pożar - opowiada Zofia N. - Mąż bez zastanowienia wszedł prosto w ogień. Po chwili pojawił się ze staruszką, która jakby nie wiedziała co w ogóle się dzieje. Powtarzała tylko, że jest jej zimno. W tym czasie obudziło się dwóch przebywających tam mężczyzn i przy pomocy Janka udało im się wyjść. Krzyczeli, że tam jest jeszcze jeden człowiek, że trzeba go ratować. Dym był już tak gęsty, że ograniczał widoczność do zera. Jan N. po raz kolejny wszedł w sam środek pożogi. - Schylony, prawie przy podłodze obmacywałem meble w poszukiwaniu nieszczęśnika - wspomina mężczyzna. - Dym wdarł się w krtań i zaczął dusić. Musiałem wyjść zaczerpnąć powietrza. Po chwili wróciłem jak do piekła. Mówili mi, że Bogumił leży na wersalce i tam skierowałem swoje kroki. Nie było go tam. Wyszedłem i mówię, że już nie ma nikogo, ale tamci się upierali, że jednak jest. Trzecie podejście i dopiero wtedy potknąłem się o leżącego na podłodze człowieka. Wziąłem go na ręce i wyniosłem. Chyba ubranie się na nim paliło, bo zdążył je zdjąć. Był nagusieńki jak pan Bóg go stworzył. No, z jednym wyjątkiem. Na stopach miał skarpetki, które stopiły się z jego skórą. Uratowany Bogumił odzyskał przytomność i zaczął rugać obecnych. - Czego tu chcecie - krzyczał - odejdźcie stąd! Później, gdy wytrzeźwiał był niezwykle zdumiony, że Jan N. wyrwał go ze szponów śmierci. - Nic nie pamiętam, byłem w szoku - mówi - a i wódka uderzyła mi do głowy - przyznaje. Cała czwórka pogorzelców została odwieziona do szpitala. Dwóch mężczyzn po zbadaniu stanu zdrowia mogło iść do domu. 90-letnia Eleonora, po kilku dnia hospitalizowania została odesłana do przytułku. Natomiast najbardziej poszkodowany Bogumił został pod opieką lekarzy. - Mój mąż zawsze był taki bohaterski i za to go kocham. - mówi Zofia. On nie myśli o sobie, a o życiu innych. Działa w sposób instynktowny i zawsze pomoże temu, kto tej pomocy potrzebuje. Jestem z niego bardzo dumna. Inaczej o swojej postawie mówi sam Jan. - Nic takiego wielkiego nie zrobiłem. Przecież jestem emerytowanym strażakiem, to jak inaczej mogłem się zachować. W tylu akcjach brałem udział, o wiele niebezpieczniejszych i nikt wtedy tego nie zauważał. Wyciągałem ludzi z płomieni na których skóra się topiła. Można powiedzieć, że nie ma sprawy. Zrobiłem to, co każdy by zrobił.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Sposób na studia. Iga jest studentką piątego roku marketingu i zarządzania na jednej z krakowskich uczelni. Uczy się bardzo dobrze i już teraz ma zapewniony staż w wielkim koncernie. Tak zwani łowcy głów wyszukujący najlepszych z najlepszych co kilka dni dzwonią do niej z propozycjami zatrudnienia. Gdyby jednak nie była przy tym piękną kobietą zdecydowaną na wszystko, nigdy by studiów nie ukończyła. Już na pierwszym roku zaczęła korzystać z usług "sponsorów", którzy za erotyczną uległość finansowali jej potrzebę zdobywania wiedzy. - Pochodzę z bardzo biednej rodziny - opowiada Iga. - Rodzice chcieli abym skończyła szkołę średnią i poszła do jakiejkolwiek pracy. Jednak ja się uparłam. Musiałam chociaż spróbować. Egzaminy zdałam śpiewająco, a później zaczęły się schody. Otrzymałam co prawda miejsce w akademiku, ale nie miałam ani grosza w kieszeni. Szukałam pracy, ale jedyne co mi proponowano to dużo obowiązków za marne grosze, które i tak nie pozwoliłyby mi żyć i uczyć się bezstresowo. Zdesperowana zadzwoniłam w końcu do pana, który dał ogłoszenie: "Zasponsoruję uległą kobietę". Uznałam bowiem, że cel uświęca środki. Pierwszym sponsorem Igi był niespełna 70-letni pan Maciej, bardzo elegancki o manierach przedwojennego arystokraty. - Powiedziałam mu, że nie jestem dziwką, która szuka frajerów, a zmuszoną przez życie studentką. Jak dziś oceniam to z perspektywy czasu, to sama nie wiem skąd we mnie było tyle desperacji. Przecież byłam dziewicą, zupełnie nie znającą się na tych sprawach. Jednak wcale nie odczuwałam strachu, a nawet wstrętu do mężczyzny starszego ode mnie o ponad pół wieku. Mimo, że Iga była przygotowana na utratę cnoty, to pan Maciej nie kwapił się by zdeflorować młodą kobietę. Potrzebna mu była do celów reprezentacyjnych. Pokazywał się z nią wśród swoich znajomych i chociaż ci głośno śmiali się, że adoptował wnuczkę, on był bardzo z siebie dumny, bo wiedział, że mu zazdroszczą. - Od czasu do czasu prosił mnie o usługi w pewnym sensie erotyczne. Najczęściej było to paradowanie przed nim stroju Ewy lub w samych bardzo skąpych majteczkach podczas zwykłych domowych czynności, np. przy podawaniu kawy, zmywaniu naczyń, odkurzaniu jego dywanu itp. Kilka razy zażyczył sobie abym weszła pod prysznic, a on mnie umyje. Raz się onanizowałam na jego oczach. Był bardzo hojny, dostawałam dwa, nieraz dwa i pół tysiąca złotych, prezenty, a do tego mogłam się u niego uczyć, uciekając z akademika, gdzie można wszystko robić tylko nie można się skupić nad nauką. Niestety po pierwszym semestrze pan Maciej miał zawał serca i choć przeżył, i żyje do dziś, to ja przestraszyłam się, że zakończy życie przy mnie i zaczęłam szukać nowego dobroczyńcy. Nowy sponsor znalazł się bardzo szybko. Również dał ogłoszenie do gazety na które odpowiedziała Iga. - Tym razem był to jeden wielki niewypał - wspomina studentka. - Pan ten zaprosił mnie do siebie w celu zapoznania. Stanęłam przed drzwiami, zapukałam, a gdy się otworzyły zobaczyłam... profesora z mojej uczelni, z którym tego samego dnia miałam wykład. Gdyby to był czas sesji egzaminacyjnej, to może wyłgałabym się, że przyszłam do niego prosić o pomoc w egzaminie, a tak nie było odwrotu. Liczyłam na to jeszcze, że mnie nie pozna. Tymczasem pan profesor od razu zabrał się do rzeczy. Zaprosił do sypialni i w pięć minut pozbawił cnoty, po czym powiedział: "Będziesz do mnie przychodziła raz w tygodniu i nie musisz się uczyć, masz piątkę". Taki układ mnie nie interesował. Ja chciałam się uczyć, a potrzebowałam pieniędzy. Profesor zrozumiał moje potrzeby, ale nie mógł ich zrealizować. Rozstaliśmy się w zgodzie, a później gdy zdawałam u niego egzaminy z uśmiechem na ustach mówił, że otrzymuje od niego piątkę, a do indeksu wpisywał szóstkę. Aby uniknąć podobnych wypadków przy pracy Iga postanowiła sama dać ogłoszenie do prasy: "Ładna studentka poszukuje sponsora". Okazało się, że chętnych do sponsorowania jest bardzo wielu. - Gdybym chciała zarobić mnóstwo pieniędzy mogłam rzucić studia i zająć się uszczęśliwianiem panów. Wśród chętnych, byli biznesmeni, politycy, starsi panowie z pokaźnym majątkiem i młodzi chłopcy (nawet szesnastoletni), których tatusiowie i mamusie zarabiali ogromne pieniądze i obsypywali nimi swoją latorośl. Jak to zwykle bywa było też kilku wariatów. Wybrałam 44-letniego biznesmena. Pan Michał jest żonaty, ale to akurat mi nie przeszkadzało. Twierdził, że nie ma czasu na podrywy, a agencje towarzyskie zupełnie go nie interesują. Zanim jednak podjął ostateczną decyzję sfinansował mi badania na choroby weneryczne, AIDS i żółtaczkę. Gdy okazało się, że wszystko jest w porządku wynajął mi kawalerkę i zaczęliśmy się spotykać. Ten układ był bardzo przyjemny. Michał zawsze telefonował i pytał się czy może przyjść, nie szczędził na mnie grosza, a co najważniejsze sypiałam z nim z nieukrywaną przyjemnością. To on mnie nauczył na czym polega erotyczna sztuka. Niestety, w rok później sprzedał wszystkie swoje biznesy, spakował się i wyjechał z rodziną do USA na stałe. Na pożegnanie wręczył mi umowę najmu kawalerki, która była opłacona do końca moich studiów. Później Iga miała mniej szczęścia. Jej kolejnym dobroczyńcą był trzydziestolatek o apodyktycznym usposobieniu, któremu nadmiar pieniędzy przewrócił w głowie. - Z Bartkiem byłam trzy miesiące i teraz się zastanawiam dlaczego tak długo. Co prawda szastał pieniędzmi i dzięki temu w tak krótkim czasie oszczędziłam kilka tysięcy złotych, ale... Traktował mnie jak swoją własność, śledził mnie, przychodził na uczelnię, a gdy wychodziłam z kolegą to robił awanturę. Nachodził mnie o najdziwniejszych porach dnia i nocy, sprawdzając czy nie sypiam z kimś innym.Prawdę mówiąc miałam ochotę go zdradzać, bo Bartek był bardzo marnym kochankiem. Kochał się ze mną bardzo często, a każdy stosunek trwał raptem półtorej minuty. W ciągu niespełna pięciu lat nauki przez łóżko Igi przeszło dwunastu sponsorów. Niektórzy ją podziwiali i traktowali z szacunkiem, a niektórzy wyłącznie używali jako naczynie na spermę. Tak czy inaczej, to dzięki nim Iga za kilka miesięcy będzie bronić pracy magisterskiej. - Nauczyłam się jeszcze jednego - dodaje. - Poznałam męską duszę i już wiem jak owinąć sobie faceta wokół małego palca.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Sposób na studia. Iga jest studentką piątego roku marketingu i zarządzania na jednej z krakowskich uczelni. Uczy się bardzo dobrze i już teraz ma zapewniony staż w wielkim koncernie. Tak zwani łowcy głów wyszukujący najlepszych z najlepszych co kilka dni dzwonią do niej z propozycjami zatrudnienia. Gdyby jednak nie była przy tym piękną kobietą zdecydowaną na wszystko, nigdy by studiów nie ukończyła. Już na pierwszym roku zaczęła korzystać z usług "sponsorów", którzy za erotyczną uległość finansowali jej potrzebę zdobywania wiedzy. - Pochodzę z bardzo biednej rodziny - opowiada Iga. - Rodzice chcieli abym skończyła szkołę średnią i poszła do jakiejkolwiek pracy. Jednak ja się uparłam. Musiałam chociaż spróbować. Egzaminy zdałam śpiewająco, a później zaczęły się schody. Otrzymałam co prawda miejsce w akademiku, ale nie miałam ani grosza w kieszeni. Szukałam pracy, ale jedyne co mi proponowano to dużo obowiązków za marne grosze, które i tak nie pozwoliłyby mi żyć i uczyć się bezstresowo. Zdesperowana zadzwoniłam w końcu do pana, który dał ogłoszenie: "Zasponsoruję uległą kobietę". Uznałam bowiem, że cel uświęca środki. Pierwszym sponsorem Igi był niespełna 70-letni pan Maciej, bardzo elegancki o manierach przedwojennego arystokraty. - Powiedziałam mu, że nie jestem dziwką, która szuka frajerów, a zmuszoną przez życie studentką. Jak dziś oceniam to z perspektywy czasu, to sama nie wiem skąd we mnie było tyle desperacji. Przecież byłam dziewicą, zupełnie nie znającą się na tych sprawach. Jednak wcale nie odczuwałam strachu, a nawet wstrętu do mężczyzny starszego ode mnie o ponad pół wieku. Mimo, że Iga była przygotowana na utratę cnoty, to pan Maciej nie kwapił się by zdeflorować młodą kobietę. Potrzebna mu była do celów reprezentacyjnych. Pokazywał się z nią wśród swoich znajomych i chociaż ci głośno śmiali się, że adoptował wnuczkę, on był bardzo z siebie dumny, bo wiedział, że mu zazdroszczą. - Od czasu do czasu prosił mnie o usługi w pewnym sensie erotyczne. Najczęściej było to paradowanie przed nim stroju Ewy lub w samych bardzo skąpych majteczkach podczas zwykłych domowych czynności, np. przy podawaniu kawy, zmywaniu naczyń, odkurzaniu jego dywanu itp. Kilka razy zażyczył sobie abym weszła pod prysznic, a on mnie umyje. Raz się onanizowałam na jego oczach. Był bardzo hojny, dostawałam dwa, nieraz dwa i pół tysiąca złotych, prezenty, a do tego mogłam się u niego uczyć, uciekając z akademika, gdzie można wszystko robić tylko nie można się skupić nad nauką. Niestety po pierwszym semestrze pan Maciej miał zawał serca i choć przeżył, i żyje do dziś, to ja przestraszyłam się, że zakończy życie przy mnie i zaczęłam szukać nowego dobroczyńcy. Nowy sponsor znalazł się bardzo szybko. Również dał ogłoszenie do gazety na które odpowiedziała Iga. - Tym razem był to jeden wielki niewypał - wspomina studentka. - Pan ten zaprosił mnie do siebie w celu zapoznania. Stanęłam przed drzwiami, zapukałam, a gdy się otworzyły zobaczyłam... profesora z mojej uczelni, z którym tego samego dnia miałam wykład. Gdyby to był czas sesji egzaminacyjnej, to może wyłgałabym się, że przyszłam do niego prosić o pomoc w egzaminie, a tak nie było odwrotu. Liczyłam na to jeszcze, że mnie nie pozna. Tymczasem pan profesor od razu zabrał się do rzeczy. Zaprosił do sypialni i w pięć minut pozbawił cnoty, po czym powiedział: "Będziesz do mnie przychodziła raz w tygodniu i nie musisz się uczyć, masz piątkę". Taki układ mnie nie interesował. Ja chciałam się uczyć, a potrzebowałam pieniędzy. Profesor zrozumiał moje potrzeby, ale nie mógł ich zrealizować. Rozstaliśmy się w zgodzie, a później gdy zdawałam u niego egzaminy z uśmiechem na ustach mówił, że otrzymuje od niego piątkę, a do indeksu wpisywał szóstkę. Aby uniknąć podobnych wypadków przy pracy Iga postanowiła sama dać ogłoszenie do prasy: "Ładna studentka poszukuje sponsora". Okazało się, że chętnych do sponsorowania jest bardzo wielu. - Gdybym chciała zarobić mnóstwo pieniędzy mogłam rzucić studia i zająć się uszczęśliwianiem panów. Wśród chętnych, byli biznesmeni, politycy, starsi panowie z pokaźnym majątkiem i młodzi chłopcy (nawet szesnastoletni), których tatusiowie i mamusie zarabiali ogromne pieniądze i obsypywali nimi swoją latorośl. Jak to zwykle bywa było też kilku wariatów. Wybrałam 44-letniego biznesmena. Pan Michał jest żonaty, ale to akurat mi nie przeszkadzało. Twierdził, że nie ma czasu na podrywy, a agencje towarzyskie zupełnie go nie interesują. Zanim jednak podjął ostateczną decyzję sfinansował mi badania na choroby weneryczne, AIDS i żółtaczkę. Gdy okazało się, że wszystko jest w porządku wynajął mi kawalerkę i zaczęliśmy się spotykać. Ten układ był bardzo przyjemny. Michał zawsze telefonował i pytał się czy może przyjść, nie szczędził na mnie grosza, a co najważniejsze sypiałam z nim z nieukrywaną przyjemnością. To on mnie nauczył na czym polega erotyczna sztuka. Niestety, w rok później sprzedał wszystkie swoje biznesy, spakował się i wyjechał z rodziną do USA na stałe. Na pożegnanie wręczył mi umowę najmu kawalerki, która była opłacona do końca moich studiów. Później Iga miała mniej szczęścia. Jej kolejnym dobroczyńcą był trzydziestolatek o apodyktycznym usposobieniu, któremu nadmiar pieniędzy przewrócił w głowie. - Z Bartkiem byłam trzy miesiące i teraz się zastanawiam dlaczego tak długo. Co prawda szastał pieniędzmi i dzięki temu w tak krótkim czasie oszczędziłam kilka tysięcy złotych, ale... Traktował mnie jak swoją własność, śledził mnie, przychodził na uczelnię, a gdy wychodziłam z kolegą to robił awanturę. Nachodził mnie o najdziwniejszych porach dnia i nocy, sprawdzając czy nie sypiam z kimś innym.Prawdę mówiąc miałam ochotę go zdradzać, bo Bartek był bardzo marnym kochankiem. Kochał się ze mną bardzo często, a każdy stosunek trwał raptem półtorej minuty. W ciągu niespełna pięciu lat nauki przez łóżko Igi przeszło dwunastu sponsorów. Niektórzy ją podziwiali i traktowali z szacunkiem, a niektórzy wyłącznie używali jako naczynie na spermę. Tak czy inaczej, to dzięki nim Iga za kilka miesięcy będzie bronić pracy magisterskiej. - Nauczyłam się jeszcze jednego - dodaje. - Poznałam męską duszę i już wiem jak owinąć sobie faceta wokół małego palca.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Sposób na studia. Iga jest studentką piątego roku marketingu i zarządzania na jednej z krakowskich uczelni. Uczy się bardzo dobrze i już teraz ma zapewniony staż w wielkim koncernie. Tak zwani łowcy głów wyszukujący najlepszych z najlepszych co kilka dni dzwonią do niej z propozycjami zatrudnienia. Gdyby jednak nie była przy tym piękną kobietą zdecydowaną na wszystko, nigdy by studiów nie ukończyła. Już na pierwszym roku zaczęła korzystać z usług "sponsorów", którzy za erotyczną uległość finansowali jej potrzebę zdobywania wiedzy. - Pochodzę z bardzo biednej rodziny - opowiada Iga. - Rodzice chcieli abym skończyła szkołę średnią i poszła do jakiejkolwiek pracy. Jednak ja się uparłam. Musiałam chociaż spróbować. Egzaminy zdałam śpiewająco, a później zaczęły się schody. Otrzymałam co prawda miejsce w akademiku, ale nie miałam ani grosza w kieszeni. Szukałam pracy, ale jedyne co mi proponowano to dużo obowiązków za marne grosze, które i tak nie pozwoliłyby mi żyć i uczyć się bezstresowo. Zdesperowana zadzwoniłam w końcu do pana, który dał ogłoszenie: "Zasponsoruję uległą kobietę". Uznałam bowiem, że cel uświęca środki. Pierwszym sponsorem Igi był niespełna 70-letni pan Maciej, bardzo elegancki o manierach przedwojennego arystokraty. - Powiedziałam mu, że nie jestem dziwką, która szuka frajerów, a zmuszoną przez życie studentką. Jak dziś oceniam to z perspektywy czasu, to sama nie wiem skąd we mnie było tyle desperacji. Przecież byłam dziewicą, zupełnie nie znającą się na tych sprawach. Jednak wcale nie odczuwałam strachu, a nawet wstrętu do mężczyzny starszego ode mnie o ponad pół wieku. Mimo, że Iga była przygotowana na utratę cnoty, to pan Maciej nie kwapił się by zdeflorować młodą kobietę. Potrzebna mu była do celów reprezentacyjnych. Pokazywał się z nią wśród swoich znajomych i chociaż ci głośno śmiali się, że adoptował wnuczkę, on był bardzo z siebie dumny, bo wiedział, że mu zazdroszczą. - Od czasu do czasu prosił mnie o usługi w pewnym sensie erotyczne. Najczęściej było to paradowanie przed nim stroju Ewy lub w samych bardzo skąpych majteczkach podczas zwykłych domowych czynności, np. przy podawaniu kawy, zmywaniu naczyń, odkurzaniu jego dywanu itp. Kilka razy zażyczył sobie abym weszła pod prysznic, a on mnie umyje. Raz się onanizowałam na jego oczach. Był bardzo hojny, dostawałam dwa, nieraz dwa i pół tysiąca złotych, prezenty, a do tego mogłam się u niego uczyć, uciekając z akademika, gdzie można wszystko robić tylko nie można się skupić nad nauką. Niestety po pierwszym semestrze pan Maciej miał zawał serca i choć przeżył, i żyje do dziś, to ja przestraszyłam się, że zakończy życie przy mnie i zaczęłam szukać nowego dobroczyńcy. Nowy sponsor znalazł się bardzo szybko. Również dał ogłoszenie do gazety na które odpowiedziała Iga. - Tym razem był to jeden wielki niewypał - wspomina studentka. - Pan ten zaprosił mnie do siebie w celu zapoznania. Stanęłam przed drzwiami, zapukałam, a gdy się otworzyły zobaczyłam... profesora z mojej uczelni, z którym tego samego dnia miałam wykład. Gdyby to był czas sesji egzaminacyjnej, to może wyłgałabym się, że przyszłam do niego prosić o pomoc w egzaminie, a tak nie było odwrotu. Liczyłam na to jeszcze, że mnie nie pozna. Tymczasem pan profesor od razu zabrał się do rzeczy. Zaprosił do sypialni i w pięć minut pozbawił cnoty, po czym powiedział: "Będziesz do mnie przychodziła raz w tygodniu i nie musisz się uczyć, masz piątkę". Taki układ mnie nie interesował. Ja chciałam się uczyć, a potrzebowałam pieniędzy. Profesor zrozumiał moje potrzeby, ale nie mógł ich zrealizować. Rozstaliśmy się w zgodzie, a później gdy zdawałam u niego egzaminy z uśmiechem na ustach mówił, że otrzymuje od niego piątkę, a do indeksu wpisywał szóstkę. Aby uniknąć podobnych wypadków przy pracy Iga postanowiła sama dać ogłoszenie do prasy: "Ładna studentka poszukuje sponsora". Okazało się, że chętnych do sponsorowania jest bardzo wielu. - Gdybym chciała zarobić mnóstwo pieniędzy mogłam rzucić studia i zająć się uszczęśliwianiem panów. Wśród chętnych, byli biznesmeni, politycy, starsi panowie z pokaźnym majątkiem i młodzi chłopcy (nawet szesnastoletni), których tatusiowie i mamusie zarabiali ogromne pieniądze i obsypywali nimi swoją latorośl. Jak to zwykle bywa było też kilku wariatów. Wybrałam 44-letniego biznesmena. Pan Michał jest żonaty, ale to akurat mi nie przeszkadzało. Twierdził, że nie ma czasu na podrywy, a agencje towarzyskie zupełnie go nie interesują. Zanim jednak podjął ostateczną decyzję sfinansował mi badania na choroby weneryczne, AIDS i żółtaczkę. Gdy okazało się, że wszystko jest w porządku wynajął mi kawalerkę i zaczęliśmy się spotykać. Ten układ był bardzo przyjemny. Michał zawsze telefonował i pytał się czy może przyjść, nie szczędził na mnie grosza, a co najważniejsze sypiałam z nim z nieukrywaną przyjemnością. To on mnie nauczył na czym polega erotyczna sztuka. Niestety, w rok później sprzedał wszystkie swoje biznesy, spakował się i wyjechał z rodziną do USA na stałe. Na pożegnanie wręczył mi umowę najmu kawalerki, która była opłacona do końca moich studiów. Później Iga miała mniej szczęścia. Jej kolejnym dobroczyńcą był trzydziestolatek o apodyktycznym usposobieniu, któremu nadmiar pieniędzy przewrócił w głowie. - Z Bartkiem byłam trzy miesiące i teraz się zastanawiam dlaczego tak długo. Co prawda szastał pieniędzmi i dzięki temu w tak krótkim czasie oszczędziłam kilka tysięcy złotych, ale... Traktował mnie jak swoją własność, śledził mnie, przychodził na uczelnię, a gdy wychodziłam z kolegą to robił awanturę. Nachodził mnie o najdziwniejszych porach dnia i nocy, sprawdzając czy nie sypiam z kimś innym.Prawdę mówiąc miałam ochotę go zdradzać, bo Bartek był bardzo marnym kochankiem. Kochał się ze mną bardzo często, a każdy stosunek trwał raptem półtorej minuty. W ciągu niespełna pięciu lat nauki przez łóżko Igi przeszło dwunastu sponsorów. Niektórzy ją podziwiali i traktowali z szacunkiem, a niektórzy wyłącznie używali jako naczynie na spermę. Tak czy inaczej, to dzięki nim Iga za kilka miesięcy będzie bronić pracy magisterskiej. - Nauczyłam się jeszcze jednego - dodaje. - Poznałam męską duszę i już wiem jak owinąć sobie faceta wokół małego palca.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Sposób na studia. Iga jest studentką piątego roku marketingu i zarządzania na jednej z krakowskich uczelni. Uczy się bardzo dobrze i już teraz ma zapewniony staż w wielkim koncernie. Tak zwani łowcy głów wyszukujący najlepszych z najlepszych co kilka dni dzwonią do niej z propozycjami zatrudnienia. Gdyby jednak nie była przy tym piękną kobietą zdecydowaną na wszystko, nigdy by studiów nie ukończyła. Już na pierwszym roku zaczęła korzystać z usług "sponsorów", którzy za erotyczną uległość finansowali jej potrzebę zdobywania wiedzy. - Pochodzę z bardzo biednej rodziny - opowiada Iga. - Rodzice chcieli abym skończyła szkołę średnią i poszła do jakiejkolwiek pracy. Jednak ja się uparłam. Musiałam chociaż spróbować. Egzaminy zdałam śpiewająco, a później zaczęły się schody. Otrzymałam co prawda miejsce w akademiku, ale nie miałam ani grosza w kieszeni. Szukałam pracy, ale jedyne co mi proponowano to dużo obowiązków za marne grosze, które i tak nie pozwoliłyby mi żyć i uczyć się bezstresowo. Zdesperowana zadzwoniłam w końcu do pana, który dał ogłoszenie: "Zasponsoruję uległą kobietę". Uznałam bowiem, że cel uświęca środki. Pierwszym sponsorem Igi był niespełna 70-letni pan Maciej, bardzo elegancki o manierach przedwojennego arystokraty. - Powiedziałam mu, że nie jestem dziwką, która szuka frajerów, a zmuszoną przez życie studentką. Jak dziś oceniam to z perspektywy czasu, to sama nie wiem skąd we mnie było tyle desperacji. Przecież byłam dziewicą, zupełnie nie znającą się na tych sprawach. Jednak wcale nie odczuwałam strachu, a nawet wstrętu do mężczyzny starszego ode mnie o ponad pół wieku. Mimo, że Iga była przygotowana na utratę cnoty, to pan Maciej nie kwapił się by zdeflorować młodą kobietę. Potrzebna mu była do celów reprezentacyjnych. Pokazywał się z nią wśród swoich znajomych i chociaż ci głośno śmiali się, że adoptował wnuczkę, on był bardzo z siebie dumny, bo wiedział, że mu zazdroszczą. - Od czasu do czasu prosił mnie o usługi w pewnym sensie erotyczne. Najczęściej było to paradowanie przed nim stroju Ewy lub w samych bardzo skąpych majteczkach podczas zwykłych domowych czynności, np. przy podawaniu kawy, zmywaniu naczyń, odkurzaniu jego dywanu itp. Kilka razy zażyczył sobie abym weszła pod prysznic, a on mnie umyje. Raz się onanizowałam na jego oczach. Był bardzo hojny, dostawałam dwa, nieraz dwa i pół tysiąca złotych, prezenty, a do tego mogłam się u niego uczyć, uciekając z akademika, gdzie można wszystko robić tylko nie można się skupić nad nauką. Niestety po pierwszym semestrze pan Maciej miał zawał serca i choć przeżył, i żyje do dziś, to ja przestraszyłam się, że zakończy życie przy mnie i zaczęłam szukać nowego dobroczyńcy. Nowy sponsor znalazł się bardzo szybko. Również dał ogłoszenie do gazety na które odpowiedziała Iga. - Tym razem był to jeden wielki niewypał - wspomina studentka. - Pan ten zaprosił mnie do siebie w celu zapoznania. Stanęłam przed drzwiami, zapukałam, a gdy się otworzyły zobaczyłam... profesora z mojej uczelni, z którym tego samego dnia miałam wykład. Gdyby to był czas sesji egzaminacyjnej, to może wyłgałabym się, że przyszłam do niego prosić o pomoc w egzaminie, a tak nie było odwrotu. Liczyłam na to jeszcze, że mnie nie pozna. Tymczasem pan profesor od razu zabrał się do rzeczy. Zaprosił do sypialni i w pięć minut pozbawił cnoty, po czym powiedział: "Będziesz do mnie przychodziła raz w tygodniu i nie musisz się uczyć, masz piątkę". Taki układ mnie nie interesował. Ja chciałam się uczyć, a potrzebowałam pieniędzy. Profesor zrozumiał moje potrzeby, ale nie mógł ich zrealizować. Rozstaliśmy się w zgodzie, a później gdy zdawałam u niego egzaminy z uśmiechem na ustach mówił, że otrzymuje od niego piątkę, a do indeksu wpisywał szóstkę. Aby uniknąć podobnych wypadków przy pracy Iga postanowiła sama dać ogłoszenie do prasy: "Ładna studentka poszukuje sponsora". Okazało się, że chętnych do sponsorowania jest bardzo wielu. - Gdybym chciała zarobić mnóstwo pieniędzy mogłam rzucić studia i zająć się uszczęśliwianiem panów. Wśród chętnych, byli biznesmeni, politycy, starsi panowie z pokaźnym majątkiem i młodzi chłopcy (nawet szesnastoletni), których tatusiowie i mamusie zarabiali ogromne pieniądze i obsypywali nimi swoją latorośl. Jak to zwykle bywa było też kilku wariatów. Wybrałam 44-letniego biznesmena. Pan Michał jest żonaty, ale to akurat mi nie przeszkadzało. Twierdził, że nie ma czasu na podrywy, a agencje towarzyskie zupełnie go nie interesują. Zanim jednak podjął ostateczną decyzję sfinansował mi badania na choroby weneryczne, AIDS i żółtaczkę. Gdy okazało się, że wszystko jest w porządku wynajął mi kawalerkę i zaczęliśmy się spotykać. Ten układ był bardzo przyjemny. Michał zawsze telefonował i pytał się czy może przyjść, nie szczędził na mnie grosza, a co najważniejsze sypiałam z nim z nieukrywaną przyjemnością. To on mnie nauczył na czym polega erotyczna sztuka. Niestety, w rok później sprzedał wszystkie swoje biznesy, spakował się i wyjechał z rodziną do USA na stałe. Na pożegnanie wręczył mi umowę najmu kawalerki, która była opłacona do końca moich studiów. Później Iga miała mniej szczęścia. Jej kolejnym dobroczyńcą był trzydziestolatek o apodyktycznym usposobieniu, któremu nadmiar pieniędzy przewrócił w głowie. - Z Bartkiem byłam trzy miesiące i teraz się zastanawiam dlaczego tak długo. Co prawda szastał pieniędzmi i dzięki temu w tak krótkim czasie oszczędziłam kilka tysięcy złotych, ale... Traktował mnie jak swoją własność, śledził mnie, przychodził na uczelnię, a gdy wychodziłam z kolegą to robił awanturę. Nachodził mnie o najdziwniejszych porach dnia i nocy, sprawdzając czy nie sypiam z kimś innym.Prawdę mówiąc miałam ochotę go zdradzać, bo Bartek był bardzo marnym kochankiem. Kochał się ze mną bardzo często, a każdy stosunek trwał raptem półtorej minuty. W ciągu niespełna pięciu lat nauki przez łóżko Igi przeszło dwunastu sponsorów. Niektórzy ją podziwiali i traktowali z szacunkiem, a niektórzy wyłącznie używali jako naczynie na spermę. Tak czy inaczej, to dzięki nim Iga za kilka miesięcy będzie bronić pracy magisterskiej. - Nauczyłam się jeszcze jednego - dodaje. - Poznałam męską duszę i już wiem jak owinąć sobie faceta wokół małego palca.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Sposób na studia. Iga jest studentką piątego roku marketingu i zarządzania na jednej z krakowskich uczelni. Uczy się bardzo dobrze i już teraz ma zapewniony staż w wielkim koncernie. Tak zwani łowcy głów wyszukujący najlepszych z najlepszych co kilka dni dzwonią do niej z propozycjami zatrudnienia. Gdyby jednak nie była przy tym piękną kobietą zdecydowaną na wszystko, nigdy by studiów nie ukończyła. Już na pierwszym roku zaczęła korzystać z usług "sponsorów", którzy za erotyczną uległość finansowali jej potrzebę zdobywania wiedzy. - Pochodzę z bardzo biednej rodziny - opowiada Iga. - Rodzice chcieli abym skończyła szkołę średnią i poszła do jakiejkolwiek pracy. Jednak ja się uparłam. Musiałam chociaż spróbować. Egzaminy zdałam śpiewająco, a później zaczęły się schody. Otrzymałam co prawda miejsce w akademiku, ale nie miałam ani grosza w kieszeni. Szukałam pracy, ale jedyne co mi proponowano to dużo obowiązków za marne grosze, które i tak nie pozwoliłyby mi żyć i uczyć się bezstresowo. Zdesperowana zadzwoniłam w końcu do pana, który dał ogłoszenie: "Zasponsoruję uległą kobietę". Uznałam bowiem, że cel uświęca środki. Pierwszym sponsorem Igi był niespełna 70-letni pan Maciej, bardzo elegancki o manierach przedwojennego arystokraty. - Powiedziałam mu, że nie jestem dziwką, która szuka frajerów, a zmuszoną przez życie studentką. Jak dziś oceniam to z perspektywy czasu, to sama nie wiem skąd we mnie było tyle desperacji. Przecież byłam dziewicą, zupełnie nie znającą się na tych sprawach. Jednak wcale nie odczuwałam strachu, a nawet wstrętu do mężczyzny starszego ode mnie o ponad pół wieku. Mimo, że Iga była przygotowana na utratę cnoty, to pan Maciej nie kwapił się by zdeflorować młodą kobietę. Potrzebna mu była do celów reprezentacyjnych. Pokazywał się z nią wśród swoich znajomych i chociaż ci głośno śmiali się, że adoptował wnuczkę, on był bardzo z siebie dumny, bo wiedział, że mu zazdroszczą. - Od czasu do czasu prosił mnie o usługi w pewnym sensie erotyczne. Najczęściej było to paradowanie przed nim stroju Ewy lub w samych bardzo skąpych majteczkach podczas zwykłych domowych czynności, np. przy podawaniu kawy, zmywaniu naczyń, odkurzaniu jego dywanu itp. Kilka razy zażyczył sobie abym weszła pod prysznic, a on mnie umyje. Raz się onanizowałam na jego oczach. Był bardzo hojny, dostawałam dwa, nieraz dwa i pół tysiąca złotych, prezenty, a do tego mogłam się u niego uczyć, uciekając z akademika, gdzie można wszystko robić tylko nie można się skupić nad nauką. Niestety po pierwszym semestrze pan Maciej miał zawał serca i choć przeżył, i żyje do dziś, to ja przestraszyłam się, że zakończy życie przy mnie i zaczęłam szukać nowego dobroczyńcy. Nowy sponsor znalazł się bardzo szybko. Również dał ogłoszenie do gazety na które odpowiedziała Iga. - Tym razem był to jeden wielki niewypał - wspomina studentka. - Pan ten zaprosił mnie do siebie w celu zapoznania. Stanęłam przed drzwiami, zapukałam, a gdy się otworzyły zobaczyłam... profesora z mojej uczelni, z którym tego samego dnia miałam wykład. Gdyby to był czas sesji egzaminacyjnej, to może wyłgałabym się, że przyszłam do niego prosić o pomoc w egzaminie, a tak nie było odwrotu. Liczyłam na to jeszcze, że mnie nie pozna. Tymczasem pan profesor od razu zabrał się do rzeczy. Zaprosił do sypialni i w pięć minut pozbawił cnoty, po czym powiedział: "Będziesz do mnie przychodziła raz w tygodniu i nie musisz się uczyć, masz piątkę". Taki układ mnie nie interesował. Ja chciałam się uczyć, a potrzebowałam pieniędzy. Profesor zrozumiał moje potrzeby, ale nie mógł ich zrealizować. Rozstaliśmy się w zgodzie, a później gdy zdawałam u niego egzaminy z uśmiechem na ustach mówił, że otrzymuje od niego piątkę, a do indeksu wpisywał szóstkę. Aby uniknąć podobnych wypadków przy pracy Iga postanowiła sama dać ogłoszenie do prasy: "Ładna studentka poszukuje sponsora". Okazało się, że chętnych do sponsorowania jest bardzo wielu. - Gdybym chciała zarobić mnóstwo pieniędzy mogłam rzucić studia i zająć się uszczęśliwianiem panów. Wśród chętnych, byli biznesmeni, politycy, starsi panowie z pokaźnym majątkiem i młodzi chłopcy (nawet szesnastoletni), których tatusiowie i mamusie zarabiali ogromne pieniądze i obsypywali nimi swoją latorośl. Jak to zwykle bywa było też kilku wariatów. Wybrałam 44-letniego biznesmena. Pan Michał jest żonaty, ale to akurat mi nie przeszkadzało. Twierdził, że nie ma czasu na podrywy, a agencje towarzyskie zupełnie go nie interesują. Zanim jednak podjął ostateczną decyzję sfinansował mi badania na choroby weneryczne, AIDS i żółtaczkę. Gdy okazało się, że wszystko jest w porządku wynajął mi kawalerkę i zaczęliśmy się spotykać. Ten układ był bardzo przyjemny. Michał zawsze telefonował i pytał się czy może przyjść, nie szczędził na mnie grosza, a co najważniejsze sypiałam z nim z nieukrywaną przyjemnością. To on mnie nauczył na czym polega erotyczna sztuka. Niestety, w rok później sprzedał wszystkie swoje biznesy, spakował się i wyjechał z rodziną do USA na stałe. Na pożegnanie wręczył mi umowę najmu kawalerki, która była opłacona do końca moich studiów. Później Iga miała mniej szczęścia. Jej kolejnym dobroczyńcą był trzydziestolatek o apodyktycznym usposobieniu, któremu nadmiar pieniędzy przewrócił w głowie. - Z Bartkiem byłam trzy miesiące i teraz się zastanawiam dlaczego tak długo. Co prawda szastał pieniędzmi i dzięki temu w tak krótkim czasie oszczędziłam kilka tysięcy złotych, ale... Traktował mnie jak swoją własność, śledził mnie, przychodził na uczelnię, a gdy wychodziłam z kolegą to robił awanturę. Nachodził mnie o najdziwniejszych porach dnia i nocy, sprawdzając czy nie sypiam z kimś innym.Prawdę mówiąc miałam ochotę go zdradzać, bo Bartek był bardzo marnym kochankiem. Kochał się ze mną bardzo często, a każdy stosunek trwał raptem półtorej minuty. W ciągu niespełna pięciu lat nauki przez łóżko Igi przeszło dwunastu sponsorów. Niektórzy ją podziwiali i traktowali z szacunkiem, a niektórzy wyłącznie używali jako naczynie na spermę. Tak czy inaczej, to dzięki nim Iga za kilka miesięcy będzie bronić pracy magisterskiej. - Nauczyłam się jeszcze jednego - dodaje. - Poznałam męską duszę i już wiem jak owinąć sobie faceta wokół małego palca.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Interesowna miłość Grażyna J. nie należy do najbrzydszych kobiet, ale niestety nie potrafi o siebie zadbać. Chodzi w ubraniach, które dawno wyszły z mody, u fryzjera bywa od wielkiego święta, a jak zrobi sobie makijaż to wygląda jeszcze gorzej niż go nie zrobi. Do tego wszystkiego jest bardzo zakompleksiona. Wszystko to spowodowało, że mimo 38 lat była kobietą samotną, a mężczyzna, który na nią spojrzał wywoływał rumieniec na jej twarzy. Powiedzenie, że każda potwora znajdzie swojego amatora sprawdziło się jednak i w przypadku pani Grażyny. Pewnego dnia jechała windą razem z przystojnym sąsiadem. Winda zacięła się i oboje byli zmuszeni przez kilkadziesiąt minut przebywać sam na sam. Sąsiad ten, co prawda zawsze kłaniał się Grażynie J., ale dotąd nic nie wskazywało na to, że jest nią zainteresowany. Tymczasem korzystając z okazji zaczął flirtować z kobietą, a gdy zostali uwolnieni z feralnego zamknięcia zaprosił ją do siebie na kieliszek koniaku. Był wieczór, mężczyzna włączył nastrojową muzykę i zaczął adorować swoją wybrankę. - Sama nie wiem jak to się stało, że znalazłam się w jego łóżku - wspomina Grażyna J. - Przecież nawet przez myśl mi nie przeszło, że taki facet zechce się ze mną kochać. Był tak ujmujący, taki szarmancki, tak mnie omamił, że całkowicie się zatraciłam. Nie powiem, żebym tego żałowała, bo przeżyłam coś wspaniałego, a co najważniejsze zyskałam nadzieję na ułożenie sobie życia. Po upojnej nocy pani Grażyna jakby odmłodniała, nabrała energii i chęci do życia. Wyobrażała siebie w białej sukni, jak idzie z Robertem do ołtarza. Gdzieś jednak na dnie duszy zakorzenił się niepokój, że mężczyzna ten wykorzystał jej słabość i już nie będzie jej chciał znać. - Bałam się, ale nic nie wskazywało na to, że Robert wziął mnie wyłącznie dla rozrywki. Już następnego wieczoru, ponownie byliśmy w łóżku, a on spełniał moje najbardziej wyszukane erotyczne potrzeby. Można powiedzieć, że byłam w siódmym niebie, ponieważ dotychczasowe moje kontakty seksualne były przypadkowe, niezbyt częste, a przede wszystkim zazwyczaj kończyły się jednym orgazmem - mojego partnera. Teraz było inaczej i czułam, że się zakochałam. Co prawda dość często widywałam go z różnymi kobietami, ale on zawsze podkreślał, że ze względu na wykonywany zawód, jest akwizytorem, musi spotykać się z wieloma niewiastami, ale nic poza tym. Kocha mnie i tylko mnie. Pewnego dnia sąsiad Grażyny J. spytał ją czy nie mogła by przechować kilku rzeczy w swoim mieszkaniu. Tłumaczył, że otrzymał je od pracodawcy do sprzedania, że ich wartość jest pokaźna, a on całymi dniami przebywa poza domem i bezpieczniej by było, gdyby znajdowały się pod opieką Grażyny. Kobieta oczywiście się zgodziła i od tej pory, co jakiś czas Robert przynosił i wynosił różne dobra. Mniej więcej po dwóch miesiącach od chwili rozpoczęcia bliższej znajomości do mieszkania Grażyny zapukała policja. - Gdy otworzyłam ujrzałam sześciu mężczyzn. Czterech było w mundurach, a dwóch po cywilnemu. Weszli do mieszkania i powiedzieli, że będą robić rewizję. Byłam tak zszokowana, że nawet nie protestowałam, a oni nie raczyli powiedzieć o co chodzi. Dopiero na komisariacie dowiedziałam się, że będę odpowiadać za paserstwo, bo przechowuje w mieszkaniu kradzione fanty. Okazało się, że Robert jest znanym w mieście handlarzem kradzionym towarem, a pomysł ze zrobieniem sobie magazynu u sąsiadki wpadł mu niespodziewanie podczas pobytu w zamkniętej windzie. Podczas przesłuchania przyznał, że Grażyna J. nic nie wiedziała o jego profesji i stała się tylko ofiarą jego perfidii. Nie oznacza to, że kobieta nie stanie przed sądem. Kilka razy bowiem kupiła od kochanka różne rzeczy po niezwykle atrakcyjnej cenie, a kodeks karny przewiduje również nieumyślne paserstwo. - Prokurator powiedział mi, że powinnam się domyśleć, że odtwarzacz CD nie może kosztować 50 zł, a nowy płaszcz znanej firmy 150. No cóż nie domyśliłam się i teraz muszę za to zapłacić. Jeśli chodzi o Roberta, to z początku byłam na niego tak wściekła, że chyba bym go zabiła. Później złość zaczęła mijać i teraz kiedy tylko mogę odwiedzam go w więzieniu. Kocham go i już! Przyrzekł mi, że jak wyjdzie na wolność, to weźmiemy ślub. Tu jesteś Wróć do głównej Jeśli chcesz otrzymać informację jakie reportaże są publikowane w internetowej Czytelni Dejzy, ZAREJESTRUJ SIĘ! Poradnik wróżki Jak wróżyć z ręki? Samouczek. Spoglądając na ludzką dłoń,odczytaj przyszłość jaka czeka człowieka.Czytaj. Książki online młodzieży Ja się jeszcze obudzę Sen Kasi trwa wiele miesięcy, ale ona mimo wszystko żyje swoim własnym życiem.Czytaj. Romanse Gra w kości Romans, który pomaga uwierzyć, że po burzy zawsze zaświeci słońce.Czytaj. Sensacja Śmierć przychodzi dwa razy Doskonała powieść sensacyjna. Bo nic nie jest takie, na jakie wygląda. Wciągająca fabuła, doskonały język.Czytaj. Poradnik dla Kobiet Jak być piękną?Poradnik dla kobiet, które chcą dbać o swoją urodę tanio i bez skomplikowanych zabiegów kosmetycznych.Czytaj książki dla kobiet. Uwaga! Wszystkie reportaże, opowiadania i książki online zamieszczone na stronach Czytelni Dejzy.pl podlegają ustawie o prawach autorskich. Ich publikacja w jakiejkolwiek formie poza tym miejscem jest niedozwolona. Czytaj reportaże w internetowej Czytelni Dejzy.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Interesowna miłość Grażyna J. nie należy do najbrzydszych kobiet, ale niestety nie potrafi o siebie zadbać. Chodzi w ubraniach, które dawno wyszły z mody, u fryzjera bywa od wielkiego święta, a jak zrobi sobie makijaż to wygląda jeszcze gorzej niż go nie zrobi. Do tego wszystkiego jest bardzo zakompleksiona. Wszystko to spowodowało, że mimo 38 lat była kobietą samotną, a mężczyzna, który na nią spojrzał wywoływał rumieniec na jej twarzy. Powiedzenie, że każda potwora znajdzie swojego amatora sprawdziło się jednak i w przypadku pani Grażyny. Pewnego dnia jechała windą razem z przystojnym sąsiadem. Winda zacięła się i oboje byli zmuszeni przez kilkadziesiąt minut przebywać sam na sam. Sąsiad ten, co prawda zawsze kłaniał się Grażynie J., ale dotąd nic nie wskazywało na to, że jest nią zainteresowany. Tymczasem korzystając z okazji zaczął flirtować z kobietą, a gdy zostali uwolnieni z feralnego zamknięcia zaprosił ją do siebie na kieliszek koniaku. Był wieczór, mężczyzna włączył nastrojową muzykę i zaczął adorować swoją wybrankę. - Sama nie wiem jak to się stało, że znalazłam się w jego łóżku - wspomina Grażyna J. - Przecież nawet przez myśl mi nie przeszło, że taki facet zechce się ze mną kochać. Był tak ujmujący, taki szarmancki, tak mnie omamił, że całkowicie się zatraciłam. Nie powiem, żebym tego żałowała, bo przeżyłam coś wspaniałego, a co najważniejsze zyskałam nadzieję na ułożenie sobie życia. Po upojnej nocy pani Grażyna jakby odmłodniała, nabrała energii i chęci do życia. Wyobrażała siebie w białej sukni, jak idzie z Robertem do ołtarza. Gdzieś jednak na dnie duszy zakorzenił się niepokój, że mężczyzna ten wykorzystał jej słabość i już nie będzie jej chciał znać. - Bałam się, ale nic nie wskazywało na to, że Robert wziął mnie wyłącznie dla rozrywki. Już następnego wieczoru, ponownie byliśmy w łóżku, a on spełniał moje najbardziej wyszukane erotyczne potrzeby. Można powiedzieć, że byłam w siódmym niebie, ponieważ dotychczasowe moje kontakty seksualne były przypadkowe, niezbyt częste, a przede wszystkim zazwyczaj kończyły się jednym orgazmem - mojego partnera. Teraz było inaczej i czułam, że się zakochałam. Co prawda dość często widywałam go z różnymi kobietami, ale on zawsze podkreślał, że ze względu na wykonywany zawód, jest akwizytorem, musi spotykać się z wieloma niewiastami, ale nic poza tym. Kocha mnie i tylko mnie. Pewnego dnia sąsiad Grażyny J. spytał ją czy nie mogła by przechować kilku rzeczy w swoim mieszkaniu. Tłumaczył, że otrzymał je od pracodawcy do sprzedania, że ich wartość jest pokaźna, a on całymi dniami przebywa poza domem i bezpieczniej by było, gdyby znajdowały się pod opieką Grażyny. Kobieta oczywiście się zgodziła i od tej pory, co jakiś czas Robert przynosił i wynosił różne dobra. Mniej więcej po dwóch miesiącach od chwili rozpoczęcia bliższej znajomości do mieszkania Grażyny zapukała policja. - Gdy otworzyłam ujrzałam sześciu mężczyzn. Czterech było w mundurach, a dwóch po cywilnemu. Weszli do mieszkania i powiedzieli, że będą robić rewizję. Byłam tak zszokowana, że nawet nie protestowałam, a oni nie raczyli powiedzieć o co chodzi. Dopiero na komisariacie dowiedziałam się, że będę odpowiadać za paserstwo, bo przechowuje w mieszkaniu kradzione fanty. Okazało się, że Robert jest znanym w mieście handlarzem kradzionym towarem, a pomysł ze zrobieniem sobie magazynu u sąsiadki wpadł mu niespodziewanie podczas pobytu w zamkniętej windzie. Podczas przesłuchania przyznał, że Grażyna J. nic nie wiedziała o jego profesji i stała się tylko ofiarą jego perfidii. Nie oznacza to, że kobieta nie stanie przed sądem. Kilka razy bowiem kupiła od kochanka różne rzeczy po niezwykle atrakcyjnej cenie, a kodeks karny przewiduje również nieumyślne paserstwo. - Prokurator powiedział mi, że powinnam się domyśleć, że odtwarzacz CD nie może kosztować 50 zł, a nowy płaszcz znanej firmy 150. No cóż nie domyśliłam się i teraz muszę za to zapłacić. Jeśli chodzi o Roberta, to z początku byłam na niego tak wściekła, że chyba bym go zabiła. Później złość zaczęła mijać i teraz kiedy tylko mogę odwiedzam go w więzieniu. Kocham go i już! Przyrzekł mi, że jak wyjdzie na wolność, to weźmiemy ślub. Tu jesteś Wróć do głównej Jeśli chcesz otrzymać informację jakie reportaże są publikowane w internetowej Czytelni Dejzy, ZAREJESTRUJ SIĘ! Poradnik wróżki Jak wróżyć z ręki? Samouczek. Spoglądając na ludzką dłoń,odczytaj przyszłość jaka czeka człowieka.Czytaj. Książki online młodzieży Ja się jeszcze obudzę Sen Kasi trwa wiele miesięcy, ale ona mimo wszystko żyje swoim własnym życiem.Czytaj. Romanse Gra w kości Romans, który pomaga uwierzyć, że po burzy zawsze zaświeci słońce.Czytaj. Sensacja Śmierć przychodzi dwa razy Doskonała powieść sensacyjna. Bo nic nie jest takie, na jakie wygląda. Wciągająca fabuła, doskonały język.Czytaj. Poradnik dla Kobiet Jak być piękną?Poradnik dla kobiet, które chcą dbać o swoją urodę tanio i bez skomplikowanych zabiegów kosmetycznych.Czytaj książki dla kobiet. Uwaga! Wszystkie reportaże, opowiadania i książki online zamieszczone na stronach Czytelni Dejzy.pl podlegają ustawie o prawach autorskich. Ich publikacja w jakiejkolwiek formie poza tym miejscem jest niedozwolona. Czytaj reportaże w internetowej Czytelni Dejzy.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
[quote name='poli' timestamp='1291676905' post='400324'] Sposób na studia. Iga jest studentką piątego roku marketingu i zarządzania na jednej z krakowskich uczelni. Uczy się bardzo dobrze i już teraz ma zapewniony staż w wielkim koncernie. Tak zwani łowcy głów wyszukujący najlepszych z najlepszych co kilka dni dzwonią do niej z propozycjami zatrudnienia. Gdyby jednak nie była przy tym piękną kobietą zdecydowaną na wszystko, nigdy by studiów nie ukończyła. Już na pierwszym roku zaczęła korzystać z usług "sponsorów", którzy za erotyczną uległość finansowali jej potrzebę zdobywania wiedzy. - Pochodzę z bardzo biednej rodziny - opowiada Iga. - Rodzice chcieli abym skończyła szkołę średnią i poszła do jakiejkolwiek pracy. Jednak ja się uparłam. Musiałam chociaż spróbować. Egzaminy zdałam śpiewająco, a później zaczęły się schody. Otrzymałam co prawda miejsce w akademiku, ale nie miałam ani grosza w kieszeni. Szukałam pracy, ale jedyne co mi proponowano to dużo obowiązków za marne grosze, które i tak nie pozwoliłyby mi żyć i uczyć się bezstresowo. Zdesperowana zadzwoniłam w końcu do pana, który dał ogłoszenie: "Zasponsoruję uległą kobietę". Uznałam bowiem, że cel uświęca środki. Interesowna miłość Grażyna J. nie należy do najbrzydszych kobiet, ale niestety nie potrafi o siebie zadbać. Chodzi w ubraniach, które dawno wyszły z mody, u fryzjera bywa od wielkiego święta, a jak zrobi sobie makijaż to wygląda jeszcze gorzej niż go nie zrobi. Do tego wszystkiego jest bardzo zakompleksiona. Wszystko to spowodowało, że mimo 38 lat była kobietą samotną, a mężczyzna, który na nią spojrzał wywoływał rumieniec na jej twarzy. Powiedzenie, że każda potwora znajdzie swojego amatora sprawdziło się jednak i w przypadku pani Grażyny. Pewnego dnia jechała windą razem z przystojnym sąsiadem. Winda zacięła się i oboje byli zmuszeni przez kilkadziesiąt minut przebywać sam na sam. Sąsiad ten, co prawda zawsze kłaniał się Grażynie J., ale dotąd nic nie wskazywało na to, że jest nią zainteresowany. Tymczasem korzystając z okazji zaczął flirtować z kobietą, a gdy zostali uwolnieni z feralnego zamknięcia zaprosił ją do siebie na kieliszek koniaku. Był wieczór, mężczyzna włączył nastrojową muzykę i zaczął adorować swoją wybrankę. - Sama nie wiem jak to się stało, że znalazłam się w jego łóżku - wspomina Grażyna J. - Przecież nawet przez myśl mi nie przeszło, że taki facet zechce się ze mną kochać. Był tak ujmujący, taki szarmancki, tak mnie omamił, że całkowicie się zatraciłam. Nie powiem, żebym tego żałowała, bo przeżyłam coś wspaniałego, a co najważniejsze zyskałam nadzieję na ułożenie sobie życia. Po upojnej nocy pani Grażyna jakby odmłodniała, nabrała energii i chęci do życia. Wyobrażała siebie w białej sukni, jak idzie z Robertem do ołtarza. Gdzieś jednak na dnie duszy zakorzenił się niepokój, że mężczyzna ten wykorzystał jej słabość i już nie będzie jej chciał znać. - Bałam się, ale nic nie wskazywało na to, że Robert wziął mnie wyłącznie dla rozrywki. Już następnego wieczoru, ponownie byliśmy w łóżku, a on spełniał moje najbardziej wyszukane erotyczne potrzeby. Można powiedzieć, że byłam w siódmym niebie, ponieważ dotychczasowe moje kontakty seksualne były przypadkowe, niezbyt częste, a przede wszystkim zazwyczaj kończyły się jednym orgazmem - mojego partnera. Teraz było inaczej i czułam, że się zakochałam. Co prawda dość często widywałam go z różnymi kobietami, ale on zawsze podkreślał, że ze względu na wykonywany zawód, jest akwizytorem, musi spotykać się z wieloma niewiastami, ale nic poza tym. Kocha mnie i tylko mnie. Pewnego dnia sąsiad Grażyny J. spytał ją czy nie mogła by przechować kilku rzeczy w swoim mieszkaniu. Tłumaczył, że otrzymał je od pracodawcy do sprzedania, że ich wartość jest pokaźna, a on całymi dniami przebywa poza domem i bezpieczniej by było, gdyby znajdowały się pod opieką Grażyny. Kobieta oczywiście się zgodziła i od tej pory, co jakiś czas Robert przynosił i wynosił różne dobra. Mniej więcej po dwóch miesiącach od chwili rozpoczęcia bliższej znajomości do mieszkania Grażyny zapukała policja. - Gdy otworzyłam ujrzałam sześciu mężczyzn. Czterech było w mundurach, a dwóch po cywilnemu. Weszli do mieszkania i powiedzieli, że będą robić rewizję. Byłam tak zszokowana, że nawet nie protestowałam, a oni nie raczyli powiedzieć o co chodzi. Dopiero na komisariacie dowiedziałam się, że będę odpowiadać za paserstwo, bo przechowuje w mieszkaniu kradzione fanty. Okazało się, że Robert jest znanym w mieście handlarzem kradzionym towarem, a pomysł ze zrobieniem sobie magazynu u sąsiadki wpadł mu niespodziewanie podczas pobytu w zamkniętej windzie. Podczas przesłuchania przyznał, że Grażyna J. nic nie wiedziała o jego profesji i stała się tylko ofiarą jego perfidii. Nie oznacza to, że kobieta nie stanie przed sądem. Kilka razy bowiem kupiła od kochanka różne rzeczy po niezwykle atrakcyjnej cenie, a kodeks karny przewiduje również nieumyślne paserstwo. - Prokurator powiedział mi, że powinnam się domyśleć, że odtwarzacz CD nie może kosztować 50 zł, a nowy płaszcz znanej firmy 150. No cóż nie domyśliłam się i teraz muszę za to zapłacić. Jeśli chodzi o Roberta, to z początku byłam na niego tak wściekła, że chyba bym go zabiła. Później złość zaczęła mijać i teraz kiedy tylko mogę odwiedzam go w więzieniu. Kocham go i już! Przyrzekł mi, że jak wyjdzie na wolność, to weźmiemy ślub. Tu jesteś Wróć do głównej Jeśli chcesz otrzymać informację jakie reportaże są publikowane w internetowej Czytelni Dejzy, ZAREJESTRUJ SIĘ! Poradnik wróżki Jak wróżyć z ręki? Samouczek. Spoglądając na ludzką dłoń,odczytaj przyszłość jaka czeka człowieka.Czytaj. Książki online młodzieży Ja się jeszcze obudzę Sen Kasi trwa wiele miesięcy, ale ona mimo wszystko żyje swoim własnym życiem.Czytaj. Romanse Gra w kości Romans, który pomaga uwierzyć, że po burzy zawsze zaświeci słońce.Czytaj. Sensacja Śmierć przychodzi dwa razy Doskonała powieść sensacyjna. Bo nic nie jest takie, na jakie wygląda. Wciągająca fabuła, doskonały język.Czytaj. Poradnik dla Kobiet Jak być piękną?Poradnik dla kobiet, które chcą dbać o swoją urodę tanio i bez skomplikowanych zabiegów kosmetycznych.Czytaj książki dla kobiet. Pierwszym sponsorem Igi był niespełna 70-letni pan Maciej, bardzo elegancki o manierach przedwojennego arystokraty. - Powiedziałam mu, że nie jestem dziwką, która szuka frajerów, a zmuszoną przez życie studentką. Jak dziś oceniam to z perspektywy czasu, to sama nie wiem skąd we mnie było tyle desperacji. Przecież byłam dziewicą, zupełnie nie z
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nienawidziła tego zapachu. Zapach klatki schodowej, w której pijani mężczyźni spali, ponieważ ich pijane żony nie pozwalały im spać w mieszkaniach. Odór taniego alkoholu mieszał się ze smrodem przepoconych ciał, odchodami ludzkimi i zwierzęcymi. Innym taki zapach wydawałby się nie do zniesienia, ale ona tylko go nienawidziła. Przyzwyczaiła się, ale nienawidziła. Joanna miała 25 lat. Jej szczupłą, filigranową postać odzianą w pastelową skórę można by porównać do porcelanowej figurki, pięknej lecz kruchej. Pchnęła drzwi zrobione z kilku zbitych ze sobą desek. Prawdziwe drzwi dawno temu sprzedał ojciec. Przecież i tak nie były potrzebne. Ich rodzinny dom był otwarty dla gości. Mogli tu przychodzić o każdej porze dnia i nocy, byle tylko mieli coś do wypicia. Z korytarza wchodziło się wprost do kuchni, która w tym przypadku była jednocześnie pokojem gościnnym, sypialnią, i łazienką z wychodkiem skrytym za postrzępioną kotarą. Na środku pomieszczenia stał stół. Nie było na nim obrusa, a tylko ślady pijatyki tej sprzed tygodnia, sprzed kilku dni i tej dzisiejszej. Butelki po winie i denaturacie walały się na podłodze. Stara kobieta leżała na kozetce i głośno chrapała. Była pijana. Joanna podeszła do niej i przykryła kocem. Siadła na brzegu kanapy. Pogłaskała matkę po tłustych, sklejonych w strąki, czarno-siwych włosach. Kochała ją i wiedziała, że ona też ją kocha, ale nie potrafi tego okazać.W sąsiednim pomieszczeniu, nazywanym pokojem, bawiło się kilkuletnie dziecko. Drobne, ruchliwe i niespokojne. - Joasia! - krzyknęło na widok dziewczyny i uczepiło się jej szyi. - Idziemy na spacer? - spytała. - Tak, tak, idziemy - uradowało się dziecko. Nie lubiły domu, w którym przyszło im żyć. Malwinka po swojemu, po dziecinnemu, a Joanna dojrzale, tak jak nie lubi się wizyt u dentysty. Matka dziewczynki, a siostra Joanny, Monika uciekła od tego chaosu. Urodziła dziecko i wyjechała do Niemiec. Od czterech lat nie dała znaku, że żyje. Był początek lata. Plaże jeszcze bezludne pozwalały wsłuchiwać się w orkiestrę fal, mew i hukających gdzieś w nieokreślonej dali statków. Szły boso, na granicy lądu i morza. Gdy zimna bałtycka woda zbliżała się do ich stóp, uciekały z piskiem i śmiechem na suchy ląd. W takich chwilach Joanna czuła się szczęśliwa. - Malwinko, kochasz mnie? - spytała z uśmiechem. - Kocham, kocham... - dziewczynka mocno przytuliła się do ciotki. Joannie brakowało miłości. Łaknęła jej, jak strawy. Ten brak miłości powodował, że stawała się obca, gdy widziała czyjąś miłość. Tylko raz zdawało się jej, że ktoś oddałby za nią wszystko, co ma najcenniejszego. Ona oddałaby, ale on odszedł. Miłość jaką czasami okazywali jej rodzice była namiastką, oczekiwań. Odkąd pamięta prawie zawsze byli pijani. Gdy matka trzeźwiała, brała ją, na ręce, tuliła do piersi i płakała. Gdy wpadała w pijacki kołowrót, nikt i nic nie było ważne poza coraz bardziej bezwiednym zapijaniem sumienia. Ojciec był człowiekiem słabym i z tego też powodu nie trzeźwiał nigdy.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
[quote name='poli' timestamp='1291674046' post='400286'] Samochód [edytuj] Z Wikipedii, wolnej encyklopedii Skocz do: nawigacji, szukaj Współczesny samochód osobowy Samochód – pojazd mechaniczny z własnym napędem (silnik) i źródłem energii, którym jest paliwo (gaz, ropa, benzyna, wodór), jak również bateria. Dwu lub trzyśladowy, na trzech (np. cyklonetka), lub więcej kołach (najczęściej czterech), przeznaczony do przewozu osób, ładunków itp. Spis treści [ukryj] * 1 Etymologia * 2 Historia * 3 Podział pojazdów samochodowych * 4 Elementy budowy samochodu * 5 Modele samochodów o 5.1 Samochody polskiej konstrukcji o 5.2 Samochody produkowane w Polsce na licencji o 5.3 Samochody produkowane lub montowane w Polsce przez zagraniczne firmy * 6 Zobacz też * 7 Linki zewnętrzne Etymologia [edytuj] Słowo samochód powstało wskutek wygrania rozpisanego przed wojną konkursu na typowo polskie słowo określające automobil. Jak nietrudno zauważyć, pochodzi od słów sam i chodzić, czyli określa pojazd z własnym napędem. Nazwa samojedź, mimo że bardziej odpowiada działaniu samochodu, nie została wybrana, bo w dawnej polszczyźnie oznaczała ludożercę. Historia [edytuj] Information icon.svg Osobny artykuł: Historia samochodu. Nad pojazdami napędzanymi parą myślano już w XVII w. Ksiądz z Flandrii, Ferdinand Verbiest, miał jakoby w 1678 przedstawić chińskiemu cesarzowi taki pojazd napędzany parą, jednak nie ma na to żadnych dowodów. Dlatego za pierwszego konstruktora samochodu uznaje się Nicolasa-Josepha Cugnot, który zaprezentował takie auto w 1769. Kolejnym ważnym okresem w historii samochodu, są lata około 1870. Siegfried Marcus skonstruował wtedy pierwszy samochód napędzany benzyną. Nie można być pewnym kto pierwszy skonstruował silnik o spalaniu wewnętrznym. Uznaje się że zrobiło to niemal jednocześnie kilku niemieckich inżynierów, niezależnie od siebie. Karl Benz skonstruował pierwsze auto w 1885 w Mannheim, niedługo później otrzymał patent i w 1888 rozpoczął produkcję. Gottlieb Daimler wraz z Wilhelmem Maybachem w 1889 w Stuttgarcie zaprojektowali pojazd działający na podobnej zasadzie. Podział pojazdów samochodowych [edytuj] Podział pojazdów samochodowych Typ samochodu Rodzaj samochodu Przykład Zdjęcie Samochody osobowe Samochody sportowe Ferrari Enzo Ferrari Enzo Concours.jpg Samochody miejskie Opel Corsa Opel Corsa front 20070609.jpg Samochody luksusowe BMW E65/E66 BMW E65 front 20070609.jpg Samochody sportowo-użytkowe Porsche Cayenne S 2004 Porsche Cayenne S.jpg Samochody kempingowe Ford Transit Teilintegriertes WoMo.jpg Samochody terenowe Hummer H1 Hummer H1 mud 1.jpg Samochody dostawcze Volkswagen Transporter MultivanT5.jpg Samochody ciężarowe Ciężarowe samochody dostawcze Mercedes Atego Mercedes atego sst.JPG Ciężarowe samochody terenowe Mercedes Unimog U400 Unimog U400.jpg Ciągniki siodłowe Scania R420 Sacnia R420.JPG Ciągniki balastowe Autobusy Solaris Urbino 12 Solaris U12 Katowice.jpg Samochody specjalne Samochody opancerzone Dzik (samochód) Dzik2 P1010026 2.jpg Samochody pożarnicze E-ONE, Ford Dsg Gainesville Fire Truck 20050507.jpg Żurawie samochodowe Crane 028.jpg Ambulanse Ambulance.JPG Samochody asenizacyjne Szambowoz - a mobile septic tank.jpg Śmieciarki MAN TGA 28.350 MAN TGA 28.350 rechts.jpg Zamiatarki Zamiatarka na podwoziu MAN GuentherZ 2008-04-27 0746 Wien MAN-Kehrfahrzeug MA48.jpg Pługopiaskarki Pługopiaskarka na podwoziu samochodu MAN Schneepflug Strasse vorne.jpg Elementy budowy samochodu [edytuj] * nadwozie: nadwozie samonośne • płyta podłogowa o elementy zewnętrzne nadwozia: karoseria • błotnik • drzwi • pokrywa komory silnika • chłodnica samochodowa, maskownica (potocznie: grill lub atrapa) • listwy boczne • zderzak • hak • dach • szyberdach • dach lamelowy • lusterka boczne • szyby • szyby podgrzewane • wycieraczki • spryskiwacze • deflektor wiatrowy • spoiler o elementy wnętrza: deska rozdzielcza • tablica rozdzielcza • przełączniki i regulatory • poduszka powietrzna • kierownica • fotele • pasy bezpieczeństwa • lusterko wsteczne * podwozie: rama samochodu o układ napędowy i układ przeniesienia napędu: sprzęgło • skrzynia biegów • reduktor terenowy • skrzynia rozdzielacza • wał napędowy • most napędowy • oś • półoś • piasta koła • koło • obręcz koła • opona • opona bezdętkowa • dętka • wentyl • pedał przyspieszenia • pedał sprzęgła o układ hamulcowy: hamulec roboczy • pompa hamulcowa • wspomaganie • przewody hamulcowe • tarcza hamulcowa • bęben hamulcowy • klocki hamulcowe • hamulec awaryjny • zwalniacz o układ kierowniczy: kierownica samochodu • kolumna kierownicy • wspomaganie kierownicy • przekładnia kierownicza • drążki • tempomat o zawieszenie: amortyzator • sprężyna • resor • kolumna McPhersona • stabilizator • wahacz * silnik: tłok • pierścienie tłokowe • korbowód • wał korbowy • głowica silnika • zawór • wałek rozrządu • blok silnika • tuleje tłokowe • turbosprężarka • łożysko • koło zamachowe • uszczelniacz * układy silnika spalinowego: chłodzenia • doładowania • rozruchowy • rozrządu • smarowania • wtryskowy • wydechowy • zapłonowy • zasilający * inne układy: o instalacja elektryczna: alternator • prądnica • regulator napięcia • akumulator • układ wysokiego napięcia • świeca zapłonowa • świeca żarowa • stacyjka • sygnał dźwiękowy (potocznie: klakson) • oświetlenie • światła sygnalizacyjne • kierunkowskaz * elementy mające wpływ na bezpieczeństwo: o bierne: pasy bezpieczeństwa • napinacze pasów • poduszka powietrzna • kurtyna powietrzna • zagłówki • wzmocnienia boczne • strefy kontrolowanego zgniotu • klatka bezpieczeństwa • łamana kolumna kierownicy • szyby hartowane • szyby klejone • bezpieczne zderzaki • układy odcinające dopływ paliwa o czynne: ABS • ASR • ESP • napęd na cztery koła Modele samochodów [edytuj] Samochody polskiej konstrukcji [edytuj] * osobowe: CWS T-1 • Mikrus • Syrena (modele: 100, 101, 102, 103, 104, 105) • Leopard 6 Litre Roadster • Elipsa * dostawcze: FSC Żuk • ZSD Nysa • FSR Tarpan • FSC Lublin * terenowe: Honker * ciężarowe: PZInż 222 • PZInż 303 • Star (modele: 266) • Jelcz (modele: 315, 317, 318) • Żubr * autobusy: Autosan • San (autobus) (modele: H01, H25 i H27, H100) • Sanok 09 • Star 52 • Osinobus • Jelcz • Solaris • Solbus • Boomerang • Automet • Cuby mini de lux * samochody pancerne: wz. 28 - kołowo gąsienicowy • Ursus wz. 29 • wz. 34 • Kubuś • Ford FT-B • Dzik • Tur * prototypy: Cyklonetka • Star Jot 55 • Meduza • Syrena laminat • Syrena 110 • Warszawa 210 • FSO Ogar • FSM Beskid • Wars Samochody produkowan
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czy chcesz TERAZ dowiedzieć się, gdzie Twoja konkurencja kupuje tańsze towary i sprytnie omija drogich pośredników? Import towarów z ChinWiemy, że to, o czym za chwilę przeczytasz, nie będzie przysłowiowym odkryciem Ameryki. Być może już od dawna wiesz, jak właściciele biznesów bogacą się na imporcie z Chin czy krajów zachodnich. Pomysł na takie rozwiązanie mógł pojawić się w Twojej głowie, tylko... No właśnie. Mogły wtedy także pojawić się jakieś obawy czy też obiekcje, które spowodowały, że dalej kupujesz i sprowadzasz produkty: * płacąc drożej niż Twoja konkurencja; * opłacając kolejnych pośredników; * tracąc dziesiątki lub nawet setki tysięcy złotych rocznie; tylko dlatego, że import towarów z Chin lub UE wydaje się być zajęciem nie dla Ciebie. Potrafimy Cię zrozumieć, ponieważ o tym sposobie prowadzenia biznesu, który jest naprawdę dochodowy, krąży wiele mitów. Mitów stworzonych przez osoby, które... nie sprowadziły z Chin czy Zachodu nawet jednej pary skarpetek. Nie będziemy przesadzać, pisząc, że import towarów z innych krajów to zadanie, z którym poradzi sobie pierwszy lepszy amator biznesu. Nic z tych rzeczy. Chcemy jednak udowodnić Ci, w oparciu o kilka opinii, że posiadając wiedzę opisaną przez praktyka biznesu w książce "Import pieniędzy" możesz z powodzeniem zacząć tanio importować towary z Chin. Jak bardzo inni przedsiębiorcy korzystają z możliwości importu z Chin? Dziękuję za tę wiedzę, dzięki tej publikacji mogłem rozpocząć import central telefonicznych z Dalekiego Wschodu. Przekazana wiedza jest bezcenna i każdy, kto zastanawia się, czy poradzi sobie z tym wyzwaniem - po lekturze tego ebooka dostanie informacje, które pozwolą mu uniknąć błędów popełnianych na początku przez osoby zaczynające temat importu. Piotr Stożek, współwłaściciel firmy „TELEPOLAND” STOŻEK Sp. J. Świetny ebook - dzięki temu zamiast być pośrednikiem, sam zamówiłem tablice reklamowe LED dla moich klientów - a to dopiero był początek! Parasole, pendrive'y, etui na dokumenty - teraz importujemy już wszystko! Import zawsze wydawał mi się niedostępny i nigdy bym nie przypuszczał, że właściwie to niczym nie różni się od zwykłego kupowania od firmy w Polsce! Dlaczego na żadnej uczelni nie uczą takiego podejścia do handlu zagranicznego? Panie Rafale - wielkie dzięki za konkretne instrukcje i praktyczną wiedzę! Marek Tabak, Media Trade System - Agencja Reklamowa i Drukarnia - Kraków Świetne instrukcje - wszystko klarowne i wyjaśnione przez praktyka. Żadnych ogółów, tylko konkrety, krok po kroku. Zawsze wydawało mi się, że import czegokolwiek jest tylko dla firm z grubą forsą - a tu proszę - można sporo zarobić! W mojej branży to nieocenione źródło wiedzy - sama importuję już na przykład rękawice ochronne. Polecam, jeżeli ktoś chce zacząć import na małą i później większą skalę! Monika Obrzut, właściciel hurtowni odzieży roboczej Luxpol Import towarów z ChinPrzytoczona część opinii to dowód na to, że jeżeli nie spróbujesz, nie podejmiesz ryzyka, to jeszcze przez wiele lat Twój biznes może opierać się na płaceniu drogiego podatku pośrednikom i krajowym dostawcom. Zanim ostatecznie odpowiesz sobie na pytanie: "Czy stać mnie na płacenie za produkty drożej niż muszę?", przeczytaj, co konkretnie znajdziesz w tej książce: * dowiesz się, jak wybrać produkt, na którym zarobisz; * poznasz sposób, który zagwarantuje Ci znalezienie najlepszych możliwych dostawców; * odkryjesz, jak zabezpieczyć się przed oszustami i znaleźć wiarygodnych partnerów, * poznasz dziesiątki konkretnych przykładów opłacalnego importu, dzięki którym na pewno znajdziesz coś dla siebie; * dowiesz się z usług jakich firm korzystać, gdy chcesz importować z Chin, a kompletnie nie znasz się na imporcie z Chin. * zrozumiesz, że bariera językowa czy brak tysięcy na koncie nie są przeszkodą; * poznasz wszystkie niezbędne adresy internetowe największych chińskich serwisów pośredniczących w imporcie; a także wszystkie niuanse, które pozwolą Ci sfinalizować transakcję, takie jak umieszczenie odpowiednich informacji w mailu do importera z Chin lub Zachodu; * i najważniejsze - dowiesz się, jak nie popełniać błędów, które charakteryzują początkujących importerów. W jaki sposób można już po tygodniu odzyskać pieniądze zainwestowane w tę książkę? Prosty przykład z życia wzięty, gdyż jak zapewne wiesz, jest on bardzo popularny w Polsce: Sprzedajesz pendrive'y za pośrednictwem serwisu Allegro ( z książki dowiesz się, jak importować je z Chin tak, aby cena jednostkowa wynosiła 5 złotych). Możesz spokojnie sprzedać je w serwisie aukcyjnym za 25-30 złotych. Jeżeli sprzedasz 10 sztuk, co nie jest wcale optymistycznym wariantem, to masz w swoim portfelu ponad 200 złotych. Jest to oczywiście śmiesznie pesymistyczna symulacja, jednak chcemy pokazać Ci, że nawet przy niepomyślnych wiatrach wiedza zawarta w tej książce to trafiona inwestycja. Jeżeli tak się nie stanie, ryzyko bierzemy na siebie. Przeczytaj o wiecznej gwarancji satysfakcji: Unikalna propozycja: WIECZNA GWARANCJA+ Kliknij, aby dowiedzieć się dlaczego zakupy u nas są w 100% bezpieczne. Jesteśmy pewni jakości wiedzy zawartej w naszych publikacjach. Dlatego udzielamy wiecznej gwarancji. Jeśli zakupiony ebook nie spełni Twoich oczekiwań, będziesz mógł go zwrócić w dowolnym terminie, odzyskując 100% zainwestowanych w niego pieniędzy Praktyczna wiedza, dzięki której dostaniesz tylko sprawdzone rozwiązania Ta konkretna wiedza, zawarta w publikacji "Import pieniędzy", na pewno przyda się: * właścicielom firm handlowych, którzy wiedzą, że na imporcie z Chin lub Zachodu można zarobić, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać; * osobom, które chcą zająć się handlem, ale nie mają pomysłu na biznes; * sprzedawcom Allegro, którzy mają dosyć płacenia polskim pośrednikom, sprowadzającym towary z Chin i narzucającym swoją marżę. Książka dostępna także w wersji AUDIO MP3. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej » + Wersja dźwiękowa (audiobook) została nagrana przez profesjonalnego lektora i zapisana w formacie mp3. Dzięki temu, wystarczy, że kupujesz audiobooka, wgrywasz go na swój odtwarzacz mp3 i od razu: * Import pieniędzymożesz słuchac książki gdziekolwiek jesteś * nie potrzebujesz ani odpowiedniego oświetlenia, ani użycia rąk - możesz np. jechać samochodem i słuchac, ćwiczyć na siłowni i słuchać... * dzięki wielokrotnemu przesłuchaniu materiału świetnie sobie utrwalisz motywacyjne treści książki i łatwiej wprowadzisz je w życie * jeśli jesteś słuchowcem - będziesz zaskoczony tym, jak łatwo i przyjemnie przys
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czy chcesz TERAZ dowiedzieć się, gdzie Twoja konkurencja kupuje tańsze towary i sprytnie omija drogich pośredników? Import towarów z ChinWiemy, że to, o czym za chwilę przeczytasz, nie będzie przysłowiowym odkryciem Ameryki. Być może już od dawna wiesz, jak właściciele biznesów bogacą się na imporcie z Chin czy krajów zachodnich. Pomysł na takie rozwiązanie mógł pojawić się w Twojej głowie, tylko... No właśnie. Mogły wtedy także pojawić się jakieś obawy czy też obiekcje, które spowodowały, że dalej kupujesz i sprowadzasz produkty: * płacąc drożej niż Twoja konkurencja; * opłacając kolejnych pośredników; * tracąc dziesiątki lub nawet setki tysięcy złotych rocznie; tylko dlatego, że import towarów z Chin lub UE wydaje się być zajęciem nie dla Ciebie. Potrafimy Cię zrozumieć, ponieważ o tym sposobie prowadzenia biznesu, który jest naprawdę dochodowy, krąży wiele mitów. Mitów stworzonych przez osoby, które... nie sprowadziły z Chin czy Zachodu nawet jednej pary skarpetek. Nie będziemy przesadzać, pisząc, że import towarów z innych krajów to zadanie, z którym poradzi sobie pierwszy lepszy amator biznesu. Nic z tych rzeczy. Chcemy jednak udowodnić Ci, w oparciu o kilka opinii, że posiadając wiedzę opisaną przez praktyka biznesu w książce "Import pieniędzy" możesz z powodzeniem zacząć tanio importować towary z Chin. Jak bardzo inni przedsiębiorcy korzystają z możliwości importu z Chin? Dziękuję za tę wiedzę, dzięki tej publikacji mogłem rozpocząć import central telefonicznych z Dalekiego Wschodu. Przekazana wiedza jest bezcenna i każdy, kto zastanawia się, czy poradzi sobie z tym wyzwaniem - po lekturze tego ebooka dostanie informacje, które pozwolą mu uniknąć błędów popełnianych na początku przez osoby zaczynające temat importu. Piotr Stożek, współwłaściciel firmy „TELEPOLAND” STOŻEK Sp. J. Świetny ebook - dzięki temu zamiast być pośrednikiem, sam zamówiłem tablice reklamowe LED dla moich klientów - a to dopiero był początek! Parasole, pendrive'y, etui na dokumenty - teraz importujemy już wszystko! Import zawsze wydawał mi się niedostępny i nigdy bym nie przypuszczał, że właściwie to niczym nie różni się od zwykłego kupowania od firmy w Polsce! Dlaczego na żadnej uczelni nie uczą takiego podejścia do handlu zagranicznego? Panie Rafale - wielkie dzięki za konkretne instrukcje i praktyczną wiedzę! Marek Tabak, Media Trade System - Agencja Reklamowa i Drukarnia - Kraków Świetne instrukcje - wszystko klarowne i wyjaśnione przez praktyka. Żadnych ogółów, tylko konkrety, krok po kroku. Zawsze wydawało mi się, że import czegokolwiek jest tylko dla firm z grubą forsą - a tu proszę - można sporo zarobić! W mojej branży to nieocenione źródło wiedzy - sama importuję już na przykład rękawice ochronne. Polecam, jeżeli ktoś chce zacząć import na małą i później większą skalę! Monika Obrzut, właściciel hurtowni odzieży roboczej Luxpol Import towarów z ChinPrzytoczona część opinii to dowód na to, że jeżeli nie spróbujesz, nie podejmiesz ryzyka, to jeszcze przez wiele lat Twój biznes może opierać się na płaceniu drogiego podatku pośrednikom i krajowym dostawcom. Zanim ostatecznie odpowiesz sobie na pytanie: "Czy stać mnie na płacenie za produkty drożej niż muszę?", przeczytaj, co konkretnie znajdziesz w tej książce: * dowiesz się, jak wybrać produkt, na którym zarobisz; * poznasz sposób, który zagwarantuje Ci znalezienie najlepszych możliwych dostawców; * odkryjesz, jak zabezpieczyć się przed oszustami i znaleźć wiarygodnych partnerów, * poznasz dziesiątki konkretnych przykładów opłacalnego importu, dzięki którym na pewno znajdziesz coś dla siebie; * dowiesz się z usług jakich firm korzystać, gdy chcesz importować z Chin, a kompletnie nie znasz się na imporcie z Chin. * zrozumiesz, że bariera językowa czy brak tysięcy na koncie nie są przeszkodą; * poznasz wszystkie niezbędne adresy internetowe największych chińskich serwisów pośredniczących w imporcie; a także wszystkie niuanse, które pozwolą Ci sfinalizować transakcję, takie jak umieszczenie odpowiednich informacji w mailu do importera z Chin lub Zachodu; * i najważniejsze - dowiesz się, jak nie popełniać błędów, które charakteryzują początkujących importerów. W jaki sposób można już po tygodniu odzyskać pieniądze zainwestowane w tę książkę? Prosty przykład z życia wzięty, gdyż jak zapewne wiesz, jest on bardzo popularny w Polsce: Sprzedajesz pendrive'y za pośrednictwem serwisu Allegro ( z książki dowiesz się, jak importować je z Chin tak, aby cena jednostkowa wynosiła 5 złotych). Możesz spokojnie sprzedać je w serwisie aukcyjnym za 25-30 złotych. Jeżeli sprzedasz 10 sztuk, co nie jest wcale optymistycznym wariantem, to masz w swoim portfelu ponad 200 złotych. Jest to oczywiście śmiesznie pesymistyczna symulacja, jednak chcemy pokazać Ci, że nawet przy niepomyślnych wiatrach wiedza zawarta w tej książce to trafiona inwestycja. Jeżeli tak się nie stanie, ryzyko bierzemy na siebie. Przeczytaj o wiecznej gwarancji satysfakcji: Unikalna propozycja: WIECZNA GWARANCJA+ Kliknij, aby dowiedzieć się dlaczego zakupy u nas są w 100% bezpieczne. Jesteśmy pewni jakości wiedzy zawartej w naszych publikacjach. Dlatego udzielamy wiecznej gwarancji. Jeśli zakupiony ebook nie spełni Twoich oczekiwań, będziesz mógł go zwrócić w dowolnym terminie, odzyskując 100% zainwestowanych w niego pieniędzy Praktyczna wiedza, dzięki której dostaniesz tylko sprawdzone rozwiązania Ta konkretna wiedza, zawarta w publikacji "Import pieniędzy", na pewno przyda się: * właścicielom firm handlowych, którzy wiedzą, że na imporcie z Chin lub Zachodu można zarobić, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać; * osobom, które chcą zająć się handlem, ale nie mają pomysłu na biznes; * sprzedawcom Allegro, którzy mają dosyć płacenia polskim pośrednikom, sprowadzającym towary z Chin i narzucającym swoją marżę. Książka dostępna także w wersji AUDIO MP3. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej » + Wersja dźwiękowa (audiobook) została nagrana przez profesjonalnego lektora i zapisana w formacie mp3. Dzięki temu, wystarczy, że kupujesz audiobooka, wgrywasz go na swój odtwarzacz mp3 i od razu: * Import pieniędzymożesz słuchac książki gdziekolwiek jesteś * nie potrzebujesz ani odpowiedniego oświetlenia, ani użycia rąk - możesz np. jechać samochodem i słuchac, ćwiczyć na siłowni i słuchać... * dzięki wielokrotnemu przesłuchaniu materiału świetnie sobie utrwalisz motywacyjne treści książki i łatwiej wprowadzisz je w życie * jeśli jesteś słuchowcem - będziesz zaskoczony tym, jak łatwo i przyjemnie przys
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czy chcesz TERAZ dowiedzieć się, gdzie Twoja konkurencja kupuje tańsze towary i sprytnie omija drogich pośredników? Import towarów z ChinWiemy, że to, o czym za chwilę przeczytasz, nie będzie przysłowiowym odkryciem Ameryki. Być może już od dawna wiesz, jak właściciele biznesów bogacą się na imporcie z Chin czy krajów zachodnich. Pomysł na takie rozwiązanie mógł pojawić się w Twojej głowie, tylko... No właśnie. Mogły wtedy także pojawić się jakieś obawy czy też obiekcje, które spowodowały, że dalej kupujesz i sprowadzasz produkty: * płacąc drożej niż Twoja konkurencja; * opłacając kolejnych pośredników; * tracąc dziesiątki lub nawet setki tysięcy złotych rocznie; tylko dlatego, że import towarów z Chin lub UE wydaje się być zajęciem nie dla Ciebie. Potrafimy Cię zrozumieć, ponieważ o tym sposobie prowadzenia biznesu, który jest naprawdę dochodowy, krąży wiele mitów. Mitów stworzonych przez osoby, które... nie sprowadziły z Chin czy Zachodu nawet jednej pary skarpetek. Nie będziemy przesadzać, pisząc, że import towarów z innych krajów to zadanie, z którym poradzi sobie pierwszy lepszy amator biznesu. Nic z tych rzeczy. Chcemy jednak udowodnić Ci, w oparciu o kilka opinii, że posiadając wiedzę opisaną przez praktyka biznesu w książce "Import pieniędzy" możesz z powodzeniem zacząć tanio importować towary z Chin. Jak bardzo inni przedsiębiorcy korzystają z możliwości importu z Chin? Dziękuję za tę wiedzę, dzięki tej publikacji mogłem rozpocząć import central telefonicznych z Dalekiego Wschodu. Przekazana wiedza jest bezcenna i każdy, kto zastanawia się, czy poradzi sobie z tym wyzwaniem - po lekturze tego ebooka dostanie informacje, które pozwolą mu uniknąć błędów popełnianych na początku przez osoby zaczynające temat importu. Piotr Stożek, współwłaściciel firmy „TELEPOLAND” STOŻEK Sp. J. Świetny ebook - dzięki temu zamiast być pośrednikiem, sam zamówiłem tablice reklamowe LED dla moich klientów - a to dopiero był początek! Parasole, pendrive'y, etui na dokumenty - teraz importujemy już wszystko! Import zawsze wydawał mi się niedostępny i nigdy bym nie przypuszczał, że właściwie to niczym nie różni się od zwykłego kupowania od firmy w Polsce! Dlaczego na żadnej uczelni nie uczą takiego podejścia do handlu zagranicznego? Panie Rafale - wielkie dzięki za konkretne instrukcje i praktyczną wiedzę! Marek Tabak, Media Trade System - Agencja Reklamowa i Drukarnia - Kraków Świetne instrukcje - wszystko klarowne i wyjaśnione przez praktyka. Żadnych ogółów, tylko konkrety, krok po kroku. Zawsze wydawało mi się, że import czegokolwiek jest tylko dla firm z grubą forsą - a tu proszę - można sporo zarobić! W mojej branży to nieocenione źródło wiedzy - sama importuję już na przykład rękawice ochronne. Polecam, jeżeli ktoś chce zacząć import na małą i później większą skalę! Monika Obrzut, właściciel hurtowni odzieży roboczej Luxpol Import towarów z ChinPrzytoczona część opinii to dowód na to, że jeżeli nie spróbujesz, nie podejmiesz ryzyka, to jeszcze przez wiele lat Twój biznes może opierać się na płaceniu drogiego podatku pośrednikom i krajowym dostawcom. Zanim ostatecznie odpowiesz sobie na pytanie: "Czy stać mnie na płacenie za produkty drożej niż muszę?", przeczytaj, co konkretnie znajdziesz w tej książce: * dowiesz się, jak wybrać produkt, na którym zarobisz; * poznasz sposób, który zagwarantuje Ci znalezienie najlepszych możliwych dostawców; * odkryjesz, jak zabezpieczyć się przed oszustami i znaleźć wiarygodnych partnerów, * poznasz dziesiątki konkretnych przykładów opłacalnego importu, dzięki którym na pewno znajdziesz coś dla siebie; * dowiesz się z usług jakich firm korzystać, gdy chcesz importować z Chin, a kompletnie nie znasz się na imporcie z Chin. * zrozumiesz, że bariera językowa czy brak tysięcy na koncie nie są przeszkodą; * poznasz wszystkie niezbędne adresy internetowe największych chińskich serwisów pośredniczących w imporcie; a także wszystkie niuanse, które pozwolą Ci sfinalizować transakcję, takie jak umieszczenie odpowiednich informacji w mailu do importera z Chin lub Zachodu; * i najważniejsze - dowiesz się, jak nie popełniać błędów, które charakteryzują początkujących importerów. W jaki sposób można już po tygodniu odzyskać pieniądze zainwestowane w tę książkę? Prosty przykład z życia wzięty, gdyż jak zapewne wiesz, jest on bardzo popularny w Polsce: Sprzedajesz pendrive'y za pośrednictwem serwisu Allegro ( z książki dowiesz się, jak importować je z Chin tak, aby cena jednostkowa wynosiła 5 złotych). Możesz spokojnie sprzedać je w serwisie aukcyjnym za 25-30 złotych. Jeżeli sprzedasz 10 sztuk, co nie jest wcale optymistycznym wariantem, to masz w swoim portfelu ponad 200 złotych. Jest to oczywiście śmiesznie pesymistyczna symulacja, jednak chcemy pokazać Ci, że nawet przy niepomyślnych wiatrach wiedza zawarta w tej książce to trafiona inwestycja. Jeżeli tak się nie stanie, ryzyko bierzemy na siebie. Przeczytaj o wiecznej gwarancji satysfakcji: Unikalna propozycja: WIECZNA GWARANCJA+ Kliknij, aby dowiedzieć się dlaczego zakupy u nas są w 100% bezpieczne. Jesteśmy pewni jakości wiedzy zawartej w naszych publikacjach. Dlatego udzielamy wiecznej gwarancji. Jeśli zakupiony ebook nie spełni Twoich oczekiwań, będziesz mógł go zwrócić w dowolnym terminie, odzyskując 100% zainwestowanych w niego pieniędzy Praktyczna wiedza, dzięki której dostaniesz tylko sprawdzone rozwiązania Ta konkretna wiedza, zawarta w publikacji "Import pieniędzy", na pewno przyda się: * właścicielom firm handlowych, którzy wiedzą, że na imporcie z Chin lub Zachodu można zarobić, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać; * osobom, które chcą zająć się handlem, ale nie mają pomysłu na biznes; * sprzedawcom Allegro, którzy mają dosyć płacenia polskim pośrednikom, sprowadzającym towary z Chin i narzucającym swoją marżę. Książka dostępna także w wersji AUDIO MP3. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej » + Wersja dźwiękowa (audiobook) została nagrana przez profesjonalnego lektora i zapisana w formacie mp3. Dzięki temu, wystarczy, że kupujesz audiobooka, wgrywasz go na swój odtwarzacz mp3 i od razu: * Import pieniędzymożesz słuchac książki gdziekolwiek jesteś * nie potrzebujesz ani odpowiedniego oświetlenia, ani użycia rąk - możesz np. jechać samochodem i słuchac, ćwiczyć na siłowni i słuchać... * dzięki wielokrotnemu przesłuchaniu materiału świetnie sobie utrwalisz motywacyjne treści książki i łatwiej wprowadzisz je w życie * jeśli jesteś słuchowcem - będziesz zaskoczony tym, jak łatwo i przyjemnie przys
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czy chcesz TERAZ dowiedzieć się, gdzie Twoja konkurencja kupuje tańsze towary i sprytnie omija drogich pośredników? Import towarów z ChinWiemy, że to, o czym za chwilę przeczytasz, nie będzie przysłowiowym odkryciem Ameryki. Być może już od dawna wiesz, jak właściciele biznesów bogacą się na imporcie z Chin czy krajów zachodnich. Pomysł na takie rozwiązanie mógł pojawić się w Twojej głowie, tylko... No właśnie. Mogły wtedy także pojawić się jakieś obawy czy też obiekcje, które spowodowały, że dalej kupujesz i sprowadzasz produkty: * płacąc drożej niż Twoja konkurencja; * opłacając kolejnych pośredników; * tracąc dziesiątki lub nawet setki tysięcy złotych rocznie; tylko dlatego, że import towarów z Chin lub UE wydaje się być zajęciem nie dla Ciebie. Potrafimy Cię zrozumieć, ponieważ o tym sposobie prowadzenia biznesu, który jest naprawdę dochodowy, krąży wiele mitów. Mitów stworzonych przez osoby, które... nie sprowadziły z Chin czy Zachodu nawet jednej pary skarpetek. Nie będziemy przesadzać, pisząc, że import towarów z innych krajów to zadanie, z którym poradzi sobie pierwszy lepszy amator biznesu. Nic z tych rzeczy. Chcemy jednak udowodnić Ci, w oparciu o kilka opinii, że posiadając wiedzę opisaną przez praktyka biznesu w książce "Import pieniędzy" możesz z powodzeniem zacząć tanio importować towary z Chin. Jak bardzo inni przedsiębiorcy korzystają z możliwości importu z Chin? Dziękuję za tę wiedzę, dzięki tej publikacji mogłem rozpocząć import central telefonicznych z Dalekiego Wschodu. Przekazana wiedza jest bezcenna i każdy, kto zastanawia się, czy poradzi sobie z tym wyzwaniem - po lekturze tego ebooka dostanie informacje, które pozwolą mu uniknąć błędów popełnianych na początku przez osoby zaczynające temat importu. Piotr Stożek, współwłaściciel firmy „TELEPOLAND” STOŻEK Sp. J. Świetny ebook - dzięki temu zamiast być pośrednikiem, sam zamówiłem tablice reklamowe LED dla moich klientów - a to dopiero był początek! Parasole, pendrive'y, etui na dokumenty - teraz importujemy już wszystko! Import zawsze wydawał mi się niedostępny i nigdy bym nie przypuszczał, że właściwie to niczym nie różni się od zwykłego kupowania od firmy w Polsce! Dlaczego na żadnej uczelni nie uczą takiego podejścia do handlu zagranicznego? Panie Rafale - wielkie dzięki za konkretne instrukcje i praktyczną wiedzę! Marek Tabak, Media Trade System - Agencja Reklamowa i Drukarnia - Kraków Świetne instrukcje - wszystko klarowne i wyjaśnione przez praktyka. Żadnych ogółów, tylko konkrety, krok po kroku. Zawsze wydawało mi się, że import czegokolwiek jest tylko dla firm z grubą forsą - a tu proszę - można sporo zarobić! W mojej branży to nieocenione źródło wiedzy - sama importuję już na przykład rękawice ochronne. Polecam, jeżeli ktoś chce zacząć import na małą i później większą skalę! Monika Obrzut, właściciel hurtowni odzieży roboczej Luxpol Import towarów z ChinPrzytoczona część opinii to dowód na to, że jeżeli nie spróbujesz, nie podejmiesz ryzyka, to jeszcze przez wiele lat Twój biznes może opierać się na płaceniu drogiego podatku pośrednikom i krajowym dostawcom. Zanim ostatecznie odpowiesz sobie na pytanie: "Czy stać mnie na płacenie za produkty drożej niż muszę?", przeczytaj, co konkretnie znajdziesz w tej książce: * dowiesz się, jak wybrać produkt, na którym zarobisz; * poznasz sposób, który zagwarantuje Ci znalezienie najlepszych możliwych dostawców; * odkryjesz, jak zabezpieczyć się przed oszustami i znaleźć wiarygodnych partnerów, * poznasz dziesiątki konkretnych przykładów opłacalnego importu, dzięki którym na pewno znajdziesz coś dla siebie; * dowiesz się z usług jakich firm korzystać, gdy chcesz importować z Chin, a kompletnie nie znasz się na imporcie z Chin. * zrozumiesz, że bariera językowa czy brak tysięcy na koncie nie są przeszkodą; * poznasz wszystkie niezbędne adresy internetowe największych chińskich serwisów pośredniczących w imporcie; a także wszystkie niuanse, które pozwolą Ci sfinalizować transakcję, takie jak umieszczenie odpowiednich informacji w mailu do importera z Chin lub Zachodu; * i najważniejsze - dowiesz się, jak nie popełniać błędów, które charakteryzują początkujących importerów. W jaki sposób można już po tygodniu odzyskać pieniądze zainwestowane w tę książkę? Prosty przykład z życia wzięty, gdyż jak zapewne wiesz, jest on bardzo popularny w Polsce: Sprzedajesz pendrive'y za pośrednictwem serwisu Allegro ( z książki dowiesz się, jak importować je z Chin tak, aby cena jednostkowa wynosiła 5 złotych). Możesz spokojnie sprzedać je w serwisie aukcyjnym za 25-30 złotych. Jeżeli sprzedasz 10 sztuk, co nie jest wcale optymistycznym wariantem, to masz w swoim portfelu ponad 200 złotych. Jest to oczywiście śmiesznie pesymistyczna symulacja, jednak chcemy pokazać Ci, że nawet przy niepomyślnych wiatrach wiedza zawarta w tej książce to trafiona inwestycja. Jeżeli tak się nie stanie, ryzyko bierzemy na siebie. Przeczytaj o wiecznej gwarancji satysfakcji: Unikalna propozycja: WIECZNA GWARANCJA+ Kliknij, aby dowiedzieć się dlaczego zakupy u nas są w 100% bezpieczne. Jesteśmy pewni jakości wiedzy zawartej w naszych publikacjach. Dlatego udzielamy wiecznej gwarancji. Jeśli zakupiony ebook nie spełni Twoich oczekiwań, będziesz mógł go zwrócić w dowolnym terminie, odzyskując 100% zainwestowanych w niego pieniędzy Praktyczna wiedza, dzięki której dostaniesz tylko sprawdzone rozwiązania Ta konkretna wiedza, zawarta w publikacji "Import pieniędzy", na pewno przyda się: * właścicielom firm handlowych, którzy wiedzą, że na imporcie z Chin lub Zachodu można zarobić, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać; * osobom, które chcą zająć się handlem, ale nie mają pomysłu na biznes; * sprzedawcom Allegro, którzy mają dosyć płacenia polskim pośrednikom, sprowadzającym towary z Chin i narzucającym swoją marżę. Książka dostępna także w wersji AUDIO MP3. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej » + Wersja dźwiękowa (audiobook) została nagrana przez profesjonalnego lektora i zapisana w formacie mp3. Dzięki temu, wystarczy, że kupujesz audiobooka, wgrywasz go na swój odtwarzacz mp3 i od razu: * Import pieniędzymożesz słuchac książki gdziekolwiek jesteś * nie potrzebujesz ani odpowiedniego oświetlenia, ani użycia rąk - możesz np. jechać samochodem i słuchac, ćwiczyć na siłowni i słuchać... * dzięki wielokrotnemu przesłuchaniu materiału świetnie sobie utrwalisz motywacyjne treści książki i łatwiej wprowadzisz je w życie * jeśli jesteś słuchowcem - będziesz zaskoczony tym, jak łatwo i przyjemnie przys
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czy chcesz TERAZ dowiedzieć się, gdzie Twoja konkurencja kupuje tańsze towary i sprytnie omija drogich pośredników? Import towarów z ChinWiemy, że to, o czym za chwilę przeczytasz, nie będzie przysłowiowym odkryciem Ameryki. Być może już od dawna wiesz, jak właściciele biznesów bogacą się na imporcie z Chin czy krajów zachodnich. Pomysł na takie rozwiązanie mógł pojawić się w Twojej głowie, tylko... No właśnie. Mogły wtedy także pojawić się jakieś obawy czy też obiekcje, które spowodowały, że dalej kupujesz i sprowadzasz produkty: * płacąc drożej niż Twoja konkurencja; * opłacając kolejnych pośredników; * tracąc dziesiątki lub nawet setki tysięcy złotych rocznie; tylko dlatego, że import towarów z Chin lub UE wydaje się być zajęciem nie dla Ciebie. Potrafimy Cię zrozumieć, ponieważ o tym sposobie prowadzenia biznesu, który jest naprawdę dochodowy, krąży wiele mitów. Mitów stworzonych przez osoby, które... nie sprowadziły z Chin czy Zachodu nawet jednej pary skarpetek. Nie będziemy przesadzać, pisząc, że import towarów z innych krajów to zadanie, z którym poradzi sobie pierwszy lepszy amator biznesu. Nic z tych rzeczy. Chcemy jednak udowodnić Ci, w oparciu o kilka opinii, że posiadając wiedzę opisaną przez praktyka biznesu w książce "Import pieniędzy" możesz z powodzeniem zacząć tanio importować towary z Chin. Jak bardzo inni przedsiębiorcy korzystają z możliwości importu z Chin? Dziękuję za tę wiedzę, dzięki tej publikacji mogłem rozpocząć import central telefonicznych z Dalekiego Wschodu. Przekazana wiedza jest bezcenna i każdy, kto zastanawia się, czy poradzi sobie z tym wyzwaniem - po lekturze tego ebooka dostanie informacje, które pozwolą mu uniknąć błędów popełnianych na początku przez osoby zaczynające temat importu. Piotr Stożek, współwłaściciel firmy „TELEPOLAND” STOŻEK Sp. J. Świetny ebook - dzięki temu zamiast być pośrednikiem, sam zamówiłem tablice reklamowe LED dla moich klientów - a to dopiero był początek! Parasole, pendrive'y, etui na dokumenty - teraz importujemy już wszystko! Import zawsze wydawał mi się niedostępny i nigdy bym nie przypuszczał, że właściwie to niczym nie różni się od zwykłego kupowania od firmy w Polsce! Dlaczego na żadnej uczelni nie uczą takiego podejścia do handlu zagranicznego? Panie Rafale - wielkie dzięki za konkretne instrukcje i praktyczną wiedzę! Marek Tabak, Media Trade System - Agencja Reklamowa i Drukarnia - Kraków Świetne instrukcje - wszystko klarowne i wyjaśnione przez praktyka. Żadnych ogółów, tylko konkrety, krok po kroku. Zawsze wydawało mi się, że import czegokolwiek jest tylko dla firm z grubą forsą - a tu proszę - można sporo zarobić! W mojej branży to nieocenione źródło wiedzy - sama importuję już na przykład rękawice ochronne. Polecam, jeżeli ktoś chce zacząć import na małą i później większą skalę! Monika Obrzut, właściciel hurtowni odzieży roboczej Luxpol Import towarów z ChinPrzytoczona część opinii to dowód na to, że jeżeli nie spróbujesz, nie podejmiesz ryzyka, to jeszcze przez wiele lat Twój biznes może opierać się na płaceniu drogiego podatku pośrednikom i krajowym dostawcom. Zanim ostatecznie odpowiesz sobie na pytanie: "Czy stać mnie na płacenie za produkty drożej niż muszę?", przeczytaj, co konkretnie znajdziesz w tej książce: * dowiesz się, jak wybrać produkt, na którym zarobisz; * poznasz sposób, który zagwarantuje Ci znalezienie najlepszych możliwych dostawców; * odkryjesz, jak zabezpieczyć się przed oszustami i znaleźć wiarygodnych partnerów, * poznasz dziesiątki konkretnych przykładów opłacalnego importu, dzięki którym na pewno znajdziesz coś dla siebie; * dowiesz się z usług jakich firm korzystać, gdy chcesz importować z Chin, a kompletnie nie znasz się na imporcie z Chin. * zrozumiesz, że bariera językowa czy brak tysięcy na koncie nie są przeszkodą; * poznasz wszystkie niezbędne adresy internetowe największych chińskich serwisów pośredniczących w imporcie; a także wszystkie niuanse, które pozwolą Ci sfinalizować transakcję, takie jak umieszczenie odpowiednich informacji w mailu do importera z Chin lub Zachodu; * i najważniejsze - dowiesz się, jak nie popełniać błędów, które charakteryzują początkujących importerów. W jaki sposób można już po tygodniu odzyskać pieniądze zainwestowane w tę książkę? Prosty przykład z życia wzięty, gdyż jak zapewne wiesz, jest on bardzo popularny w Polsce: Sprzedajesz pendrive'y za pośrednictwem serwisu Allegro ( z książki dowiesz się, jak importować je z Chin tak, aby cena jednostkowa wynosiła 5 złotych). Możesz spokojnie sprzedać je w serwisie aukcyjnym za 25-30 złotych. Jeżeli sprzedasz 10 sztuk, co nie jest wcale optymistycznym wariantem, to masz w swoim portfelu ponad 200 złotych. Jest to oczywiście śmiesznie pesymistyczna symulacja, jednak chcemy pokazać Ci, że nawet przy niepomyślnych wiatrach wiedza zawarta w tej książce to trafiona inwestycja. Jeżeli tak się nie stanie, ryzyko bierzemy na siebie. Przeczytaj o wiecznej gwarancji satysfakcji: Unikalna propozycja: WIECZNA GWARANCJA+ Kliknij, aby dowiedzieć się dlaczego zakupy u nas są w 100% bezpieczne. Jesteśmy pewni jakości wiedzy zawartej w naszych publikacjach. Dlatego udzielamy wiecznej gwarancji. Jeśli zakupiony ebook nie spełni Twoich oczekiwań, będziesz mógł go zwrócić w dowolnym terminie, odzyskując 100% zainwestowanych w niego pieniędzy Praktyczna wiedza, dzięki której dostaniesz tylko sprawdzone rozwiązania Ta konkretna wiedza, zawarta w publikacji "Import pieniędzy", na pewno przyda się: * właścicielom firm handlowych, którzy wiedzą, że na imporcie z Chin lub Zachodu można zarobić, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać; * osobom, które chcą zająć się handlem, ale nie mają pomysłu na biznes; * sprzedawcom Allegro, którzy mają dosyć płacenia polskim pośrednikom, sprowadzającym towary z Chin i narzucającym swoją marżę. Książka dostępna także w wersji AUDIO MP3. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej » + Wersja dźwiękowa (audiobook) została nagrana przez profesjonalnego lektora i zapisana w formacie mp3. Dzięki temu, wystarczy, że kupujesz audiobooka, wgrywasz go na swój odtwarzacz mp3 i od razu: * Import pieniędzymożesz słuchac książki gdziekolwiek jesteś * nie potrzebujesz ani odpowiedniego oświetlenia, ani użycia rąk - możesz np. jechać samochodem i słuchac, ćwiczyć na siłowni i słuchać... * dzięki wielokrotnemu przesłuchaniu materiału świetnie sobie utrwalisz motywacyjne treści książki i łatwiej wprowadzisz je w życie * jeśli jesteś słuchowcem - będziesz zaskoczony tym, jak łatwo i przyjemnie przys
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ja pracuje w tej firmie i nie przypominam sobie żebym zmuszała kogoś do zamówienia czegoś raczej ludzie to robią bo wiedza że to im pomoże ale za to że już ktoś tego nie stosuje regularnie a później narzeka to już nikt za głupotę i lenistwo ludzi nie odpowiada. ja pracuje dla siebie a nie jak piszą złośliwcy dla innych nie czuje się robotem i zarabiam tyle ile niektórzy piszący te różne bzdury mogą tylko pomarzyć i dlatego zżera ich zazdrość ja osobiście współczuje niektórym ich bezradności w życiu "Wesołych Świąt"
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 13 z 27

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...